Odpowiednie badania w tym zakresie przeprowadził Bank Anglii, który przede wszystkim skoncentrował się na banknotach, z którymi przy zakupach mamy bardzo często do czynienia.
CZYTAJ TAKŻE: Powiat mielecki przekroczył liczbę 3000 zakażonych. Niepokoi duża liczba zgonów
Gotówkę zazwyczaj trzymamy w portfelach, a w sklepie jest ona przechowywana w kasach lub sejfach. Dzięki temu jest ona mniej narażona na to, że osoba zakażona na przykład kichnie na nią, niż to jest w przypadku wielu innych otwartych powierzchni
Ze skażeniem banknotów mamy najczęściej do czynienia pośrednio, gdy przekazuje je zainfekowana osoba lub gdy ktoś dotknie skażonej powierzchni, a następnie dotknie banknotu. Skażenie w ten sposób zwykle powoduje znacznie niższy poziom obecności wirusa niż w przypadku bezpośredniego skażenia w wyniku kichnięcia.
Badania wykazały, że ilość wirusów na banknotach utrzymywała się na dość stabilnym poziomie przez godzinę po tym, jak zostały one poddane ekspozycji na nie. Ale po sześciu godzinach ilość ta spadła do 5 proc, a po 24 godzinach było to mniej niż 1 proc.
Jak też ostatecznie stwierdzono ryzyko zakażenia się koronawirusem w wyniku dotykania banknotów jest niskie, a wirus SARS-CoV-2 utrzymuje się na nich krócej niż na wielu innych powierzchniach, z którymi ludzie stykają się na co dzień.
O wiele większe ryzyko zakażenia się w sklepie jest poprzez dotykanie koszyka lub wózka na zakupy, klawiatury z PIN-em, produktów na półkach. Tu najlepszym rozwiązaniem jest założenie przed wejściem do sklepu foliowych rękawiczek, które sklepy mają obowiązek nam udostępnić, a po zrobieniu zakupów wyrzucenie je do jakiegoś pojemnika (większe sklepy takie udostępniają) lub do kosza na śmieci.
Oczywiście największe ryzyko zakażenia w sklepie jest poprzez niewłaściwy kontakt z innymi osobami znajdującymi się w nim. Tu rada jest prosta. Zachowujmy odpowiednią odległość i nośmy maseczki.
