reklama

Wilcze opowieści. Z powiatu mieleckiego w Bieszczady

Opublikowano:
Autor:

Wilcze opowieści. Z powiatu mieleckiego w Bieszczady - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Wiesław Makuch urodził się i dzieciństwo spędził w Grzybowie. Potem przez kilka lat - najszczęśliwszych w życiu - mieszkał w Bieszczadach. Dziś pracuje w Irlandii Północnej i stamtąd właśnie snuje dla nas "Wilcze opowieści", o potędze bieszczadzkiej natury i przyjaźni. Opowiadanie o wilku Odysie dedykuje swojej ukochanej wnusi Majusi.
reklama

Bieszczady, lata 70. 

Trząsł się z zimna i od moczącego każdą część jego delikatnego futerka wiosennego deszczu. Przytulał się do matki, która od jakiegoś czasu nie dawała oznak życia. Został sam, bezradny i głodny na dzikim pustkowiu.

Otworzył oczy po raz pierwszy w swoim życiu. Przeraził go ogrom śmierci panoszącej się w matowych oczach matki i martwego rodzeństwa. Nie mógł wejść do nory zablokowanej ciałem wilczycy. Znalazł suche miejsce pod rozłożystym świerkiem i zagrzebał się w ściółce. Popiskując cicho i drżąc na całym ciele, zasnął z burczącym brzuszkiem.
Człowiek wilkowi człowiekiem

Obudził go trzask złamanej gałązki. Z ukrycia obserwował, jak wysoka dwunożna istota w zielonym ubraniu dotyka futra jego matki i wzdychając głośno, pyta milczącego lasu:



- Cóż za bydlak ci to zrobił, wilczyco?!



Człowiek w zielonym mundurze, idąc za śladami, szybko odnalazł wilczka i wyłuskał go spod świerkowych gałęzi. Skowycząc przeraźliwie, zwierzątko ugryzło go w rękę swoimi szczenięcymi ząbkami. Człowiek, nie zważając na to, złapał je za skórę na grzbiecie i włożył za pazuchę swojej kurtki.

Wilczek uspokoił się nieco pod wpływem ciepła bijącego od instynktownie postrzeganego wroga - człowieka. Był bardzo głodny, ale po raz pierwszy od kilku dni poczuł się bezpiecznie. Zasnął, kołysany spokojnym krokiem wybawcy i miarowym biciem jego serca, które słyszał, będąc schowanym na jego piersi.

Ocknął się, czując w pyszczku coś, o czym marzył od dawna - mleko. Ciągnąc przez smoczek ożywczy pokarm, czuł jak siły wracają w jego wycieńczone ciało. Mężczyzna wziął go ostrożnie, unikając jego ostrych zębów i zaniósł do legowiska drzemiącego psa. Ten warknął odruchowo, czując wilcze szczenię.

- Niuf - zagaił człowiek. - To jest nasz nowy przyjaciel. Trochę dziki, jak to wilk, ale to sierota bez rodziny. Pomóż mi zaopiekować się tym nieszczęśnikiem, tak jak to robiłeś z innymi leśnymi sierotami do tej pory.


Potężne psisko o długiej czarnej sierści dotknęło nosem malucha i, biorąc delikatnie w zęby, zaniosło do wygodnego psiego legowiska.

Wilczy malec chciał zaprotestować, szczerząc ostre jak igły ząbki, ale przyjazne liźnięcie szerokiego jęzora Niufa przydusiło go do psiego łóżka. Ogromne psisko położyło się obok i po krótkich protestach wilcze dziecko zasnęło otulone futrzaną miłością jego nowego przyjaciela. Zasnął czując się bezpiecznie po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna...

Najlepsi kompani


Pół roku później ludzie przychodzący do tej bieszczadzkiej leśniczówki ze zdumieniem obserwowali wielką komitywę nowofundlanda Niufa i wilczego szczeniaka, który otrzymał piękne imię - Odys.

Szarobury mieszkaniec leśniczówki, dzięki miłości okazywanej mu przez człowieka i czworonożnych mieszkańców tego leśnego uroczyska z Niufem na czele, stawał się powoli jednym z nich. Często ścigał się z osiołkiem Jędrusiem i koniem Bucefałkiem po ich łąkowym królestwie.

Leśniczy znajdywał go śpiącego w żłobie któregoś z nich, zagrzebanego w sieczkę lub siano, albo widywał go jedzącego razem ze świnkami przy ich korycie, czy też czekającego cierpliwie przed kurnikiem, aż któraś z kur oznajmi światu, że już zniosła jajko.

Zawsze rano czekał na pożegnalne przytulenie przez swojego człowieka, idącego do lasu. Zostawał z Niufem na jego włościach, a ten przekazywał mu wszystkie swoje psie mądrości. Bywało, że Niuf szedł do lasu ze swoim ludzkim przyjacielem, a wówczas Odys poczuwał się odpowiedzialny za swoich zwierzęcych przyjaciół zostawionych pod jego opieką.

Gdy skończył rok, zaczynał odczuwać swoją moc.

Którejś zimowej bieszczadzkiej nocy usłyszał wycie swoich pobratymców. Coś w nim drgnęło. Pokazał człowiekowi, że chce wyjść na zewnątrz. Na ganku, w blasku księżyca, zawył po raz pierwszy w swoim psio-wilczym życiu. Zdziwiony zerknął w bok, gdzie jego człowiek w zielonym mundurze i najlepszy przyjaciel pod słońcem - Niuf - zrobili to samo. Zawyli głośno do zimnego księżyca, oznajmiając, że to oni władają tą zapomnianą przez Boga i ludzi bieszczadzką doliną. Dołączył do chóru i w leśny świat poleciały sygnały o tęsknocie, miłości i przyjaźni...

Przed nią nikt nie ucieknie


Starzejący się Niuf naturalnie oddał we władanie Odysowi to miejsce, gdzie spędził najpiękniejsze psie chwile swojego kilkunastoletniego życia.

Jakiś czas potem, pewnego letniego i pachnącego sianem popołudnia, w otoczeniu swojego człowieka, wilka Odysa, konia i osiołka, kozy, sarny, starych już świnek, wiecznie przeżuwającej Łaciatej, rudej oswojonej wiewiórki, kota Filemona i gadającego szpaka ze źle zrośniętym skrzydłem - wielki psi władca tej bieszczadzkiej doliny,  niezwyciężony Niuf  oddał swój ostatni oddech. Odszedł szczęśliwy w otoczeniu przyjaciół.

Twardy jak skała człowiek zapłakał nad jego głową, a Odys zawył żałośnie, wyrażając w swojej wilczej pieśni wielki smutek z powodu śmierci swego psiego brata i przyjaciela.

Wiedział, że jest inny, wiedział, że należy do dwóch światów. Dzięki wspaniałej opiece wyrósł na potężnego wilczego samca-basiora, gotowego rzucić wyzwanie każdemu przeciwnikowi w obronie swoich ludzkich i zwierzęcych przyjaciół.

Czy będzie zmuszony to zrobić?

Dwie bestie


Bieszczadzka jesień zaczęła bawić się w artystę-malarza. Barwne kolory jesiennych liści zmieniały się z dnia na dzień. Dominowała żółć, czerwień i złoto poprzetykane gdzieniegdzie nitkami zieleni i brązu. Nad śródleśnymi łąkami unosiły się mgły, po podniesieniu których leniwe słońce zapalało rubiny na ściśniętych pierwszym przymrozkiem kroplach rosy, usadowionych na bukowych liściach i czubkach wysokich traw.

Trzasnęła złamana ludzkim butem sucha gałązka. Z lasu wynurzyła się para leśnych istot. Na polanę wkroczył człowiek w leśnym mundurze, a tuż za nim, niczym duch, wychynął szarobury wilk. Nie miał złych zamiarów wobec człowieka... Był to Odys - wilk wychowany przez leśnika. Szli razem przez leśną polanę, skąpani w rosie babiego lata i we mgle powiększającej ich postacie.

Odys, jak zwykle radosny i płoszący jarząbki, bażanty czy inne ptactwo, popędził za uciekającym żbikiem, który jak strzała pomknął w kierunku drzew i, wspiąwszy się smukłego graba, syczał do stojącego na dole wilka. Odys nie miał złych zamiarów. Ot, chciał się pościągać z kimś równie szybkim jak on.

Nagle stanął wpół obrotu. Wyczuł niebezpieczeństwo. Mknąc jak szalony pomiędzy drzewami, wyskoczył na polanę. Zatrzymując się na sekundę, ocenił sytuację. Na samym środku bezdrzewnej polany stał jego ludzki przyjaciel. Kilkanaście metrów od niego stał na dwóch łapach potężny bieszczadzki niedźwiedź. Mrucząc zeźlony, że ktoś ośmielił się wejść mu w drogę, opuścił się na cztery łapy i zaczął zbliżać się do wycofującego się w kierunku drzew mężczyzny. Postanowił nauczyć go moresu.

Zdziwiony, poczuł ostre kąśnięcie na swoim zadku. Odwrócił się szybko i zauważył potężnego, warczącego wilka, przyczajonego tuż przy ziemi z postawioną sierścią na grzbiecie, gotowego do walki w obronie swojego ludzkiego przyjaciela. Niedźwiedź zlekceważył to ostrzeżenie i gwałtownie ruszył w pościg za wycofującym się człowiekiem. To był jego błąd.

70 kilogramów rozpędzonej wilczej furii dopadło jego żeber. Odwrócił się i na odlew machnął wielką łapą w kierunku atakującego wilka. Chybił. Zanim się zorientował, gdzie jest wróg, poczuł następne ugryzienie kaleczące boleśnie jego opasły brzuch. Już nie myślał o człowieku. Skupił się na poszukiwaniu w wysokich trawach właściciela ostrych zębów, który tym razem dopadł jego rodzinnych klejnotów. Ryknął, przerażony, i zrejterował w kierunku swojej gawry.

Na skraju polany wzruszony człowiek całował wielki, wilczy łeb, dziękując mu za ocalenie skóry. Odys bardzo lubił te ludzkie pieszczoty...

Walka o władzę


Nastała ostra bieszczadzka zima. Wilczy przyjaciel człowieka coraz częściej wychodził na ganek leśniczówki, aby wyć do księżyca. Leśnik w takich chwilach wychodził do Odysa, siadał na progu werandy i wył razem z nim. Rozumiał, że jego wychowany od szczeniaka wilk to jednak dziecko lasu. Czuł podświadomie, że kiedyś nadejdzie chwila rozstania. Obawiał się jednak, że Odys nie jest dostatecznie przygotowany na bycie leśnym zwierzęciem.

Gdzieś tak w okolicach przedwiośnia Odys zaczął znikać na noc, biegł w kierunku wyjących pobratymców. Raz udało mu się dołączyć do polującego stada, ale szybko został przepędzony przez dominującego samca. Czuł swoją moc, ale nie podjął walki. Zdążył jednak wyłapać zalotne spojrzenia młodej wadery, która nie była samicą alfa przeznaczoną do prokreacji. Odys za każdym wyjściem w las czuł jej zapach, zachęcający do bliższej znajomości.

Tuż przed pękaniem lodów spotkał jednak swoją wybrankę i gdy już mieli zbliżyć się do siebie na dnie zamarzniętego jeszcze górskiego potoku, zobaczył u góry ponury cień przywódcy stada. Ten ruszył na niego zdecydowanie i ostro, chcąc go wyeliminować.

Poczuł ostry ból rozrywanej na barku skóry i odskoczył na bok. Samiec alfa był dużo mniejszy od Odysa, ale nadrabiał to doświadczeniem i siłą, które zdobył, walcząc z pretendentami do jego tronu i  polując dla zapewnienia pożywienia swoim podopiecznym. Ponowny atak i... Odys poczuł i usłyszał trzask łamanej kości w swojej łapie. Stanął do walki na trzech łapach, ale wódz wilków machnął lekceważąco ogonem i cicho oddalił się, zabierając ze sobą całe stado.

Odys przykuśtykał do domu swojego człowieka i cierpliwie poddał się zabiegom szycia barku oraz golenia i gipsowania złamanej łapy.

Nowy przyjaciel


Letnim popołudniem Odys, wyleczony i po rekonwalescencji, wchodząc do domu leśnika, stanął jak wryty. Czuł jakiś obcy zapach. Wszedł do środka na sztywnych nogach. W salonie na jego legowisku, które odziedziczył po Niufie, siedział niezdarny szczeniak. Bardzo podobny do jego psiego przyjaciela.

- Odysie - zaczął jego człowiek. - To jest Ramzes, nasz nowy członek rodziny.

Tak jak kiedyś Niuf, tak samo teraz Odys liznął swoim wielkim językiem grzbiet malca, wciskając go do legowiska i położył się obok, zachęcając do przytulenia. Maluch niewiele myśląc, wtulił się w futro potężnego wilka o psiej duszy...

Instynktownie czuł, że przytulił się do przyjaciela.

Rok później dwa olbrzymy, Ramzes i Odys, dadzą nieźle popalić wszystkim. Ale to już historia na następny odcinek...


O autorze:

Moje rodzinne korzenie wywodzą się z małej i niezwykle przyjaznej miejscowości Grzybów. Gdy w 1977 roku ukończyłem SP nr 1 w Mielcu, wyruszyłem na poszukiwanie własnego "ja" . Początkowo odnalazłem siebie w nieistniejącej już bieszczadzkiej baligrodzkiej szkole leśnej, kończąc szkołę leśną w Lesku. W sumie spędziłem w moich ukochanych Bieszczadach 10 lat swojego życia. Zakochałem się nie tylko w Bieszczadach. Zafascynowały mnie wilki. Gdy w leśnej osadzie prowadziłem społecznie tzw. "punkt wypożyczania książek", z uwagą wysłuchiwałem trudnej historii bieszczadzkiej krainy. Po 35 latach od tamtych wydarzeń, jedna i druga strona zwierzała się ze swoich przeżyć.

Rozmawiałem z pierwszymi osadnikami po akcji Wisła.

To naprawdę była dzika kraina wilka i niedźwiedzia.

To w Bieszczadach uczyłem się tolerancji i kultury bycia na szlaku.

Nic dziwnego, że po latach stwierdziłem, że to tam właśnie, w tych dzikich Bieszczadach byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

Nic dziwnego, że wirtualnie wróciłem do swoich lat szczęśliwości, pisząc Wilcze opowieści jako panaceum na Covid -19 .

Myślę, że wrażliwość, którą wytworzyłem w sobie na piękno bieszczadzkiej przyrody, jest bardzo pomocna w mojej obecnej pracy. Nie robię nic szczególnego. Ot, pomagam żyć ludziom niepełnosprawnym.

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama