Niewielki samolot wzbił się w górę. Chwilę później zaczął spadać i z hukiem uderzył w ziemię. Na miejscu zginęli 43-letni pilot i jego 16-letni syn.
Zdaniem ekspertów, którzy ustalali przyczynę tej tragedii, awionetka wystartowała pod złym kątem, przez co osiągnęła zbyt małą prędkość lotu. Doprowadziło to do tego, że pilot stracił panowanie nad maszyną, wpadając w tak zwany korkociąg, w wyniku czego samolot spadł na ziemię.
Zjawisko tzw. przeciągnięcia, w którym zaraz po starcie znalazł się samolot, wynika z lotu przy krytycznych kątach natarcia. W przypadku ich osiągnięcia samolot wpada w korkociąg, przez co zachowuje się jak spadający przedmiot.
Jak ustalili eksperci, tuż przed uderzeniem w ziemię pilot próbował otworzyć spadochron, który - jak się okazało - był źle zamontowany, w wyniku czego nie mógł prawidłowo się rozłożyć. Dodatkowo do tej akcji ratunkowej doszło na zbyt małej wysokości i nie było szans na jej powodzenie.
To na razie wstępne ustalenia; obszerny raport końcowy będzie dostępny dopiero za kilka miesięcy.