Dr Wojciech Głód z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach potwierdził, że sytuacja jest bardzo zła i jeżeli nic się nie zmieni, szpital wkrótce straci płynność finansową.
- Sytuacja, w której znajduje się szpital, jest nieciekawa – powiedziała Elżbieta Kiełbasa, główna księgowa szpitala. – W 2018 roku strata kształtuje się na poziomie 7 milionów, co już powoduje konieczność dopłaty z budżetu powiatu w wysokości 1,6 miliona zł. Najtrudniejszą sytuacją jest obecnie bieżące regulowanie zobowiązań. Miesięcznie brakuje nam ponad 1 milion zł, więc jeśli nie ograniczymy kosztów i wydatków, dług będzie narastał do momentu, gdy stracimy płynność finansową, co będzie skutkowało ograniczeniem dostaw oraz wypłat i świadczeń dla pracowników – stwierdziła.
Publiczny lincz na dyrektorze Kwaśniewskim
W obronę dyrektora mieleckiego szpitala wziął radny Zbigniew Tymuła, jego były pracodawca.
- Audytor profesjonalnie przedstawił na planszach, jak to wszystko wygląda. Ja tu nie widzę żadnego przekroczenia uprawnień albo złego funkcjonowania dyrektora Kwaśniewskiego – mówił, ku zaskoczeniu koalicji rządzącej, Zbigniew Tymuła. - Po raz kolejny publicznie chcecie zrobić lincz na panu dyrektorze, a ja z tego miejsca chcę panu podziękować – zwrócił się do Leszka Kwaśniewskiego Zbigniew Tymuła.
Głos zwolnionego
Dyrektor szpitala specjalistycznego, Leszek Kwaśniewski, który już nie świadczy pracy na rzecz placówki, podkreślił na początku, że miał przyjemność zarządzać szpitalem pomimo wszystkich perturbacji, które wystąpiły po drodze.
Zaakcentował, że płynność finansową szpitala udało się utrzymać do sierpnia 2018 roku.
- Natomiast gdybyśmy zgodnie z zaleceniami audytu z 2015 roku w roku 2017 zwolnili 165 osób, dzisiaj w tym szpitalu należałoby zlikwidować kilka oddziałów - mówił Leszek Kwaśniewski.
Jak się dowiedzieliśmy na sesji, rok 2017 skończył się dla szpitala w miarę dobrze. Placówka odnotowała stratę, ale poniżej amortyzacji i miała płynność finansową. W ciągu ostatnich dwóch lat w szpitalu zostało zainwestowane około 27 milionów złotych.
Leszek Kwaśniewski mówił, że do tego wszystkiego szpital musiał realizować nakazy, które nie były dawno realizowane: nakazy Państwowej Inspekcji Pracy, sanepidu, straży pożarnej i inne programy dostosowawcze - na to wszystko potrzebne są pieniądze.
- Zgodzę się z tym, że pokazany planowany wynik finansowy na bieżący rok jest przerażający, mnie też przeraził – mówił Kwaśniewski. - Chcę państwu powiedzieć jedno, plan finansowy na rok 2018 zakładał stratę na poziomie 3,3 miliona złotych. Natomiast z końcem czerwca i początkiem lipca rozpoczęły się protesty społeczne. W szczycie na zwolnieniach lekarskich było 157 pielęgniarek. Czy ktokolwiek chciałby się znaleźć w takiej sytuacji? – pytał dyrektor Kwaśniewski.
W swoim wystąpieniu odniósł się do sytuacji, w której zgodził się na podwyżki dla personelu szpitala.
- Kiedy szpital był sparaliżowany, kiedy musiałem wypisywać wcześniej pacjentów, żeby nie doszło do sytuacji zagrażającej życiu lub zdrowiu, kiedy musiałem podejmować działania negocjacyjne, kiedy musiałem radzie powiatu przedstawiać stanowisko, co zrobić, żeby było lepiej w dniu dzisiejszym, mogę powiedzieć jedno, ta sytuacja zmusiła mnie do podpisania porozumień sierpniowych z całym personelem szpitala. Spowodowały one określone skutki finansowe - mówił Kwaśniewski.
- NFZ również nie zapłacił nam za nadwykonania w wysokości 1,85 miliona złotych, które powstały w związku z wcześniejszym wypisywaniem pacjentów, dodatkowo ukarał szpital obniżeniem ryczałtu o 189 tys. oraz obniżeniem budżetu na SOR o 245 tys. Co daje razem kwotę już 2,3 miliona – wyliczał Leszek Kwaśniewski.
Przypomniał także sytuację z października ubiegłego roku, kiedy to na 3 tygodnie był wyłączony blok operacyjny. To kolejna strata wynosząca 1,8 miliona złotych.
- Bez zasadniczego wzrostu ryczałtu sama wycena procedur niewiele pomoże. Stawki wynagrodzeń specjalistów ciągle będą rosły. Jeżeli mamy taką sytuację, że na ponad 100 milionów przychodów 78 proc. idzie na wynagrodzenia, to konkluzja nasuwa się sama – zakończył.
Szukanie winnych
W długą dyskusję włączyli się radni, którzy zamiast przedstawiać własne pomysły na poprawę sytuacji finansowej skupili się na poszukiwaniu winnych zapaści finansowej w szpitalu.
- Słuchając radnych PiS-u i pana dyrektora szpitala Leszka Kwaśniewskiego, można by powiedzieć: szanowni mielczanie, nic się nie stało, jest dobrze, wystawiajmy sobie nawzajem laurki. Ale tak, proszę państwa, nie jest i myślę, że ta świadomość do wszystkich powinna dotrzeć, zarówno do nas jako organu prowadzącego, jak również do pracowników szpitala – mówił Andrzej Chrabąszcz, członek Zarządu Powiatu Mieleckiego.
Na sali była obecna także poseł Krystyna Skowrońska (PO), która również włączyła się w dyskusję.
- Z tego niewłaściwego poprzedniego funkcjonowania szpitala trzeba wyciągnąć wnioski i wziąć sobie to do serca. Na tej sali nikt nie próbuje oceniać dyrektora szpitala, ale sytuacja, o której państwo mówicie, czyli wprowadzenie sieci szpitali spowodowało na tym prostym przykładzie, że szpital zbankrutował – mówiła Krystyna Skowrońska.
W swoim stylu głos zabrał także wiceprzewodniczący rady Kazimierz Gacek. - Co audyt, to nowy dyrektor w szpitalu. Zauważyłem, że jedynym efektem audytu szpitala z 2015 roku była wymiana dyrektora z wartością dodaną, czyli wymianą zamków w drzwiach – mówił przekornie. - Nie realizowano zaleceń audytu z 2015 roku – dodał.