Byłem w miniony czwartek (20 sierpnia) na targowisku przy ul. Wolności w Mielcu. Jabłka są drogie, choć pojawiły się już w dość dużej ilości odmiany wczesne, które sprawiły, że ich ceny trochę spadły. Kilogram arszana i antoniówki kosztuje 5 zł, pirosa i juli 4 zł, a łelsy – 3 zł za kilogram. Gruszka klopsa jest po 5 zł za kilogram. Z innych owoców za śliwkę trzeba dać 3-4 zł za kilogram, brzoskwinię 4-5 zł za kilogram.
Ceny w mieleckich sklepach, jak choćby w pobliskiej „Biedronce” są jeszcze wyższe. Kilogram polskich jabłek odmiany piros czy jonagold kosztuje 5,49 zł za kilogram, brzoskwini 7,99 zł za kilogram, gruszek, choć nie polskich tylko z Republiki Południowej Afryki 9,90 zł za kilogram.
Zarabiają przede wszystkim pośrednicy
Jabłka są drogie nie tylko na targowiskach i w sklepach, co mocno zaskakuje konsumentów, ale również na rynkach hurtowych. Na przykład kilogram jabłek jonagold na popularnym rynku w Broniszach kosztował w lipcu tego roku średnio 6 zł, a rok wcześniej 1,33 zł.
W ten sposób w tym roku jabłka stały się najdroższym owocem stając się odpowiednikiem pietruszki, która biła swoje historyczne rekordy cenowe przed rokiem.
Tak wysokie ceny jabłek nie oznaczają jednak wysokich zarobków dla sadowników. Jabłka od sadowników kupują bowiem najczęściej pośrednicy, którzy następnie sprzedają je sieciom handlowym. Jak wynika z badań Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów zysk pośredników oscyluje między 10 a 77 proc., sklepy otrzymuje od 9 do 27 proc., a sadownik zarabia zaledwie 14 proc. końcowej ceny jabłek. Zakładając, że kilogram owoców kosztuje 4 zł oznacza to, że rolnik zarobił zaledwie 56 groszy, mimo ponoszonego ryzyka i ogromnych nakładów pracy.
Jabłek produkujemy najwięcej w Europie
Polska jest największym w Unii Europejskiej i trzecim w świecie (po Chinach i USA) producentem jabłek. Jabłka stanowią też największą bo wynoszącą ¾ grupę naszych upraw sadowniczych. W rekordowym 2018 roku zebraliśmy w naszych sadach 3,7 mln ton jabłek. W 2019 zbiory było o ok. 23 proc. niższe i wyniosły 3,0 mln ton.
Z innych upraw owoców i warzyw pierwsze miejsce w Unii Europejskiej zajmujemy w produkcji porzeczek, wiśni, kapusty.
Wielu zadaje sobie też pytanie. Jeśli Polska jest największym w Europie i trzecim na świecie producentem jabłek to dlaczego owoce te są tak horrendalnie drogie?
Przyczyn jest kilka. Pierwsza to niska dostępność jabłek ze zbiorów ubiegłorocznych., które było o jedną czwartą niższe niż w rekordowym 2018 roku. Druga to epidemia koronawirusa, która sprawiła, że wzrósł popyt na polskie jabłka, co spowodowało szybsze wyczerpanie się zapasów. Naszym największym konkurentem w Europie są Włosi, u których koronawirus miał o wiele ostrzejszy przebieg niż u nas i od których odwróciło się wielu klientów zamawiając jabłka z Polski. Trzecia to relatywnie mała podaż jabłek ze zbiorów tegorocznych, w tym szczególnie odmian wczesnych.
W tej chwili wydaje się, że doszliśmy już do ściany, a ceny powinny zacząć spadać. Szczególnie, że już wkrótce rozpoczną się zbiory jabłek odmian późniejszych.
Ceny owoców wzrosły w lipcu o 24,1 proc.
Według Głównego Urzędu Statystycznego ceny żywności wzrosły w lipcu o 4,1 proc. w porównaniu do lipca ubiegłego roku. Drożały zwłaszcza owoce, których wzrost wynosił aż 24,1 proc. poza tym pieczywo (wzrost o 9 proc.), wędliny (o 8,9 proc.), mleko (o 8 proc.). Jeśli chodzi o produkty nie żywnościowe to mocno zdrożała energia (o 11,7 proc. rok do roku), a przede wszystkim śmieci (o 52,5 proc.).
CZYTAJ TAKŻE:
- Mielec. Szpital wyjaśnia kwestię premii "covidowskich"
- Loteriada po granty unijne. Rozczarowanie i wściekłość
- Dzień dziecka na biało-niebiesko. Już w niedzielę!
- Ważna wiadomość dla rodziców dzieci szkolnych. Będzie dodatkowy zasiłek opiekuńczy
- Z maseczkami na targowisku lepiej. Niektórzy wiedzą jednak swoje