Rów pod nazwą Mała Trześń ciągnie się przez mieleckie ogródki działkowe na osiedlu Smoczka. Jego przebudowa spowodowana była chęcią zagospodarowania terenu pod kolejne działki.
- Wszystko byłoby dobrze, gdyby to było zrobione w odpowiedni sposób. Kanał jest o szerokości 2,5 metra i ma 1,5 metra głębokości. Pamiętam, jak były powodzie, to przez tydzień ten kanał był pełen wody. Teraz poprowadzona została w nim mała rura o średnicy 25 cm. Przecież, gdy popada jeszcze bardziej, zebrana woda będzie podtapiać nasze działki i będzie spływać z działek nawet przez miesiąc - mówi pan Jerzy, który ma działkę w pobliżu przebudowywanego właśnie rowu.
Wszystko zgodnie z prawem
O sprawę zapytaliśmy Kazimierza Wójcika, prezesa Rodzinnych Ogródków Działkowych "Poręby" w Mielcu. - Zależało nam na tym, aby ten teren ładniej wyglądał. Poza estetyką, chcielibyśmy też zyskać parę metrów, na których powstanie kolejna działka. Wystąpiliśmy więc do urzędu miasta, do starostwa i do Wód Polskich z Zarządem Głównym w Stalowej Woli z prośbą o zakrycie rowu, poprzez przeprowadzenie w nim rurociągu. Określona została średnica rury na 25 cm. Jeśli konieczna byłaby większa rura, to taka by się tam znalazła. Jednak nie było takiego wymogu. Otrzymaliśmy wszystkie potrzebne pozwolenia na przebudowę tego rowu. Poza tym znalazła się osoba, która chciała kupić tę działkę i pokryć koszty związane z przebudową rowu. Zgodziliśmy się na takie rozwiązanie, bo jest nam to na rękę, ze względu na koszty, które wyniosą jakieś 5 tysięcy złotych - mówi prezes działek.
Ludzie tego nie chcą
Pan Jerzy, walcząc o wstrzymanie przebudowy rowu, zbierał podpisy od innych działkowiczów, którzy - podobnie jak on - nie zgadzali się z tą zmianą. - Mam listę osób, które się temu sprzeciwiają, bo pamiętają czasy, gdy po ulewie wszystko im zgniło, gdyż woda za długo stała na działkach. Podpisało się już 35 osób - mówi mężczyzna, który ma pretensje do zarządcy działek: - Powinni zrobić z nami spotkanie i powiadomić nas o planie przebudowy kanału i dopiero wtedy wystąpić o to w naszym imieniu - mówi.
To się rzadko zdarza
- Nie pytaliśmy działkowiczów o zgodę, bo nie widzieliśmy takiej potrzeby, inaczej by było, gdybyśmy rzeczywiście ten rów zasypali (co jest oczywiście niemożliwie, bo nikt by nam na to nie pozwolił). Mogę zagwarantować jednak, że wszystko będzie zrobione jak należy - odpowiada na zarzuty prezes działek, po czym dodaje:
- Pamiętam, że w 2010 roku była duża ulewa. Wszystkie działki zostały wtedy podtopione. Tak się czasem zdarza, ale bardzo rzadko. Gdy u mnie na działce stała woda, to kupiłem sobie kawałek rury, wkopałem blisko rowu, przysypałem ziemią i od tej pory woda sama spływa. To samo zaproponowaliśmy panu, który sprzeciwiał się przebudowie rowu. Nie zrobił tego - mówi Kazimierz Wójcik.
Kazimierz Wójcik, prezes Rodzinnych Ogródków Działkowych "Poręby" w Mielcu:
W przeciągu kilku lat zmeliorowaliśmy tereny ogrodu, które tego wymagały - rura przebiegała przez środek poszczególnych alejek. Każdy, kto chciał się podłączyć, zrobił to.