Najbardziej stanowczy głos w dyskusji zabrał radny Krzysztof Olszewski, który zwrócił uwagę na dramatyczny brak dostępności do opieki pediatrycznej w Mielcu.
– Jak ktoś ma dzieci i ciągle słyszy o tym, że nie ma pediatry – i to słyszymy już od wielu lat – to zaczyna się zastanawiać, czy ten prosty problem da się w ogóle rozwiązać – mówił. – Ludzie chodzą do Dąbrowy Tarnowskiej, chodzą prywatnie, płacą po 250 zł za wizytę. A każdy chce pomóc dziecku. Dziecko nie opisze objawów tak jak dorosły, dlatego potrzebny jest kwalifikowany lekarz. A my co? Cały czas tylko słyszymy o SOR-ze i skargach.
Radny zaproponował nawet, by… zachęcić niezadowolonych mieszkańców do składania skarg na dyrektora szpitala.
– Może trzeba zrobić promocję na Facebooku, opłacić post sponsorowany z informacją, że każdy ma prawo napisać skargę. Będzie więcej pracy dla nas jako komisji, pewnie i dla dyrektora szpitala też. Tylko po co? Wystarczy przecież zadbać o dwie rzeczy: pediatrę i nocną opiekę świąteczną. No i może SOR poprawić. Przecież są wzory, gdzie to działa – trzeba tylko chcieć podpatrzeć – podkreślał.
„Od 15 lat czekamy na pediatrę”
Wtórował mu Marek Kamiński, który nie krył frustracji:– Na 135 tysięcy mieszkańców? Przysłowiowemu chłopu należy się ziemia, a tu – lekarz dziecięcy. Ja sam ostatnio korzystałem i z nocnej, i z SOR-u. Jest tam po japońsku – czyli „jako tako”. Ale żeby przez 15 lat nie udało się sprowadzić pediatry? – pytał retorycznie. – To nie jest głos z księżyca. To są głosy naszych mieszkańców. Po to nas wybrali, żebyśmy ich głos reprezentowali.
„Nie mamy czarodziejskiej różdżki”
W obronie działań szpitala i jego dyrekcji stanął radny Andrzej Chrabąszcz, który zwracał uwagę na dramatyczne braki kadrowe w całym kraju.– Od 15 lat mówi się o lekarzach, pediatrach. Ale ich po prostu nie ma. My nie zaklinamy rzeczywistości – to są fakty – powiedział. – Dyrektor szpitala płaci tyle, co Rzeszów czy Kraków. Ale my nie jesteśmy atrakcyjni. Dzieci kierowników szpitali, dyrektorów, lekarzy – studiują, ale nie wracają do Mielca. Bo są w Gliwicach, w Warszawie, w Krakowie. I co? Mamy mieć do nich pretensje?
Chrabąszcz przypomniał też, że około 25% lekarzy w Polsce jest już w wieku emerytalnym.
– To się przekłada na jakość, na rotację, na problemy. Ale szpital robi co może: inwestuje w sprzęt, remonty, płace są konkurencyjne. Nie jestem czarodziejem. Nie sprawię, że lekarze popłyną do nas strumieniem. A dyrektorzy naprawdę walczą, żeby utrzymać minimalny stan – żeby ktoś był na dyżurach.
„To nie może być przywilej dla bogatych”
Dyskusję podsumował ponownie radny Olszewski, podkreślając, że dla wielu mieszkańców prywatna wizyta u pediatry to zbyt duży wydatek.– Nie każdego stać na 250 zł za wizytę. A dziecko nie choruje według kalendarza. To mogą być trzy wizyty w miesiącu – to już są realne wydatki – zaznaczył.
Sytuacja mieleckiego szpitala od lat jest przedmiotem gorących debat – nie tylko na sali sesyjnej. Brak pediatry to realny problem dla setek rodzin. Choć wszyscy zgadzają się, że rozwiązania są trudne, mieszkańcy oczekują nie tylko zrozumienia – ale konkretnych działań. Bo zdrowie dziecka nie może czekać.
Komentarze (0)