Młody bocian, który dopiero uczył się latać, wypadł z gniazda. Niestety nie był w stanie sam wzbić się do góry i wrócić na miejsce. Jak relacjonują nasze Czytelniczki, Ada i Dorota, bocianowi pomagali okoliczni mieszkańcy: karmili go i dawali wodę.
Przez dwa dni bociek przebywał na podwórku, blisko gniazda, ale jego rodzice bali się o niego zlecieć.
Biedy ptak opadał już z sił.
- Kolejnego dnia, z czystej bezsilności, powiadomiłam o zdarzeniu straż pożarna o zdarzeniu - mówi Ada. - Chciałam, aby powrócił na gniazdo. W kilka chwil nadeszła pomoc: strażacy z OSP Chorzelów stawili się w kilka minut, a ponieważ gniazdo znajduje się na słupie energetycznym, była potrzebna rownież pomoc PSP z Mielca z wyciągnikiem. Strażacy sprawnie włożyli boćka na miejsce, za co jesteśmy im bardzo wdzięczni. Gdyby nie oni, los boćka Kajtka, bo tak został nazwany, byłby przesądzony. Bez jedzenia i wody po prostu by nie przeżył. Odłapany dzięki dobrym ludziom, nakarmiony, napojony, trafił tam gdzie jego miejsce. Z całego serca dziękujemy za zaangażowanie i chęć pomocy tym słabszym od nas!
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.