Pełen pasji, optymizmu i zamiłowania do majsterkowania mielczanin wita nas w swoim domu. Od razu można poczuć się jak w domu u swojego dziadka. Czuć zapach świeżo wypiekanego chleba i woni kwiatów z ogródka.
Pan Jerzy otwiera swój warsztat i pokazuje nam własnoręcznie skonstruowany poziomy rower. Obok pojazdu możemy zobaczyć zarys kolejnego, koło garażu stoi także przyczepka kempingowa. Również od początku do końca zrobiona przez pana Jerzego.
- Na emeryturze nie wolno się nudzić! Co chwilę wpadam na jakiś pomysł, jakieś nowe hobby. Jak już coś sobie umyślę, to muszę to zrobić - opowiada mielczanin.
- Skąd pomysł na stworzenie akurat takiego roweru? - Są to bardzo znane rowery poziome. Jednak jest to bardzo drogi "konik", a z racji tego, że mam smykałkę do mechanicznych rzeczy, postanowiłem, że sam spróbuje go stworzyć. Pierwszy udało się zrobić, kolejny już jest lepszy technicznie, a mam w planach zrobić jeszcze jeden. Tylko chcę go zrobić w całości z drewnianej sklejki. Oczywiście koła i inne elementy będą oryginalne, chodzi tutaj dokładnie o ramę - opowiada pasjonat.
Pan Jerzy wszystkiego nauczył się z filmików z YouTube i stamtąd głównie czerpie inspiracje. - Moje plany i marzenia sięgają 120 lat do przodu. Z racji tego, że nie lubię siedzieć bezczynnie, postanowiłem, że zrobię taki pojazd.
Na złomowisku jest wszystko
Nigdy nie jeździł na rowerze poziomym, jest samoukiem i wszystkie mechaniczne rzeczy czy nowinki nie są mu obce. - Lubię wyzwania. Niedawno zrobiłem także sam maszynę do gięcia blachy. W dzisiejszych czasach wszystko już jest obsługiwane mechaniką, i od niej się nie ucieknie. Ale takie proste rzeczy, jak np. ten rower, każdy może spróbować zrobić sam. Zasada jest prosta: 3 koła, łańcuch, silnik, pedały. Wystarczy przejść się na złomowisko i części się znajdą.
- Ile kosztował stworzony własnoręcznie rower? - Nigdy tego nie liczyłem, ale myślę, że wydałem około tysiąca złotych. Porównując markowe rowery tego typu, które chodzą w granicach 6-13 tysięcy złotych, to jest drobnostka. Nie liczę oczywiście czasu, który poświeciłem na tworzenie go. - Pan Jerzy wystawił swój pojazd na sprzedaż. Jednak jak sam podkreślił, nie po to, by go sprzedać, lecz chciał zobaczyć, jakie będzie zainteresowanie tym rowerem. - Oczywiście tzw.wejść jest ogrom, jednak telefonów od kupców już mniej.
- Jak długo tworzył pan swój rower? - Myślę, że spędziłem nad nim całą zimę, ale to było rozłożone w czasie. Bo tak jak mówiłem, lubię dużo rzeczy naraz robić i z tzw. doskoku konstruowałem go. Nie było to tak, że dzień noc siedziałem i go robiłem. Najwięcej czasu zeszło mi doprecyzowanie napędu elektrycznego.
Ważne żeby znaleźć swoją pasję
- Ile kilometrów, jak długi dystans jest w stanie przejechać pan na zamontowanym akumulatorze? - Jeszcze tego nie sprawdziłem, chociaż oczywiście jest możliwość, żeby go rozładować całkowicie i wrócić do domu, pedałując. Ale chciałbym dokupić jeszcze jedną baterię na wymianę, żeby dokładnie zmierzyć ten dystans na jednym akumulatorze. W jednym miejscu jest pod górkę, w drugim z górki, więc są różne obciążenia, chciałbym zmierzyć to w 100 procentach. Bo wszystko, co robię, lubię dopiąć na ostatni guzik. Wszystkie wynalazki, sprzęty robię od A do Z. I z każdym kolejnym dniem szukam czegoś nowego, jakiejś nowej pasji. I taką właśnie mam dewizę, żeby chwytać każdy dzień, wykorzystać go w pełni i znaleźć na emeryturze swoją drogę.
Pan Jerzy nie poprzestaje tylko w tworzeniu rowerów poziomych. Jego nowym zainteresowaniem jest ceramiką, ale to już temat na kolejną rozmowę i spotkanie.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.