reklama
Reklama lokalna
reklama

"Zawsze kibicem, nigdy na pół gwizdka" – Mielczanie o swojej pasji do Stali Mielec

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Mariusz Cichocki i Grzegorz Miller

"Zawsze kibicem, nigdy na pół gwizdka" – Mielczanie o swojej pasji do Stali Mielec - Zdjęcie główne

Mariusz Cichocki i Grzegorz Miller są obecni na każdym meczu wyjazdowym Stali Mielec. | foto Mariusz Cichocki i Grzegorz Miller

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportKibice Stali Mielec to więcej niż fani – dla nich każdy mecz jest świętem, a stadion staje się drugim domem. Związani z klubem od lat, pielęgnują swoje rytuały, a pasja do drużyny towarzyszy im zarówno w chwilach zwycięstw, jak i trudnych momentach.
Reklama lokalna
reklama

O tym, czym naprawdę jest kibicowanie Stali Mielec, opowiedzieli nam dwaj oddani kibice Mariusz Cichocki oraz Grzegorz Miller, odpowiadając na trzy pytania o swoją miłość do klubu.

 


1. Czy jest coś, co mogłoby ich zniechęcić do wspierania Stali? 
2. Jakie są absolutnie niezbędne elementy „zestawu kibica”?
3. I jakie mają rytuały przed każdym meczem?


 Poznajcie ich odpowiedzi i zobaczcie, co naprawdę znaczy kibicować na dobre i na złe!


Kibic Mariusz Cichocki


1.   Kibic na dobre i na złe: „Każdy mecz Stali to święto” 
- Nie wyobrażam sobie, by coś mogło mnie zniechęcić do kibicowania Stali Mielec. Jestem kibicem na dobre i na złe – każdy mecz to dla mnie święto, którym żyję nie tylko przez 90 minut, ale jeszcze długo przed pierwszym gwizdkiem. Zaczynam już kilka dni wcześniej, śledzę wszystko, co dzieje się wokół drużyny, przeglądam media, nakręcam się na ten moment. Po meczu wynik długo odbija się na moim nastroju, bo każdy mecz oddziałuje na mnie przez kolejne dni. Żyję od meczu do meczu – tak jest od zawsze.

reklama

2.    Zestaw kibica Stali Mielec
 - Gdybym miał stworzyć zestaw kibica Stali Mielec, znalazłby się w nim oczywiście szalik, coś, co dla mnie jest obowiązkowe. Widać, że szaliki znów wracają na stadiony, choć jeszcze kilka lat temu to trochę zanikało. Dla mnie każdy szalik to symbol oddania drużynie. Mam jeden specjalny na mecze domowe – pasiak ekstraklasowy z herbem klubu – i drugi, bardziej wyjazdowy, „Stal Mielec on Tour,” który dostałem kiedyś w prezencie, przy okazji wyjazdu do Szczecina. Na wyjazdy staram się zabierać zawsze ten sam szalik – taką „wyjazdówkę”. Co do przekąsek, musi być klasyka: tradycyjna gięta kiełbasa z grilla i browar – to, co daje pełne stadionowe doświadczenie i, co najważniejsze, jest dostępne na każdym stadionie. Słoneczniki czy inne przekąski mnie nie przekonują, ale na pewno symboliczne „gięta” to coś, bez czego mecz się nie liczy.

reklama

3.    Rytuały kibica – coś na szczęście
 - Rytuałów jest niewiele, ale staram się na każdy mecz domowy mieć swój wybrany szalik, który na stałe wiąże się z kibicowaniem Stali. Na wyjazdach z kolei mam inny – ten wyjazdowy. To już taka moja tradycja, którą staram się utrzymywać od lat. Rytuał szalika może nie jest typowym przesądem, ale traktuję to jak coś wyjątkowego – bo każdy mecz Stali jest dla mnie właśnie czymś wyjątkowym. Na stadionie towarzyszy temu typowo stadionowa atmosfera: szalik, emocje i wspólne kibicowanie Stali.

Kibic Grzegorz Miller

1. Kibic na dobre i na złe: „Stal Mielec to pasja, której nic nie osłabi”
- Nie wyobrażam sobie, żeby cokolwiek mogło mnie zniechęcić do kibicowania Stali Mielec. Od zawsze byłem kibicem, odkąd pamiętam. Były okresy, gdy kibicowałem mniej aktywnie, ale teraz, mając więcej czasu, mogę się temu oddać w pełni. Jestem mielczaninem, więc dla mnie każdy mecz to święto, którym żyję już na kilka dni przed pierwszym gwizdkiem. Śledzę wtedy wszystko, co dzieje się wokół drużyny, przeglądam media – po prostu wkręcam się w atmosferę meczu. Wynik później też długo wpływa na mój nastrój – tak już jest, żyję od meczu do meczu,” opowiada Grzegorz.

reklama


2. Zestaw kibica Stali Mielec: „Szalik obowiązkowy”
- Dla mnie szalik to symbol oddania drużynie. Mam dwa: jeden na mecze domowe, pasiak ekstraklasowy z herbem klubu, i drugi, wyjazdowy, ‚Stal Mielec on Tour,’ który kiedyś dostałem w prezencie na wyjeździe do Szczecina. Bez tego zestawu kibica trudno mi wyobrazić sobie doping – to, co sprawia, że na każdym stadionie czuję się jak w domu. Musi być też klasyka wśród przekąsek: gięta kiełbasa z grilla. I choć na wyjazdach obowiązuje zasada ‚Nie ma picia na wyjazdach,’ każdy kibic wie, że różnie z tym bywa,” dodaje Grzegorz z uśmiechem.


3. Rytuały kibica: „Małe rzeczy na szczęście”
- Nie wyobrażam sobie wyjazdu bez mojego wyjazdowego szalika. To tradycja – z jednej strony mój talizman, z drugiej symbol wiernego kibicowania. Zabieram go na każdy mecz, a na domowe spotkania mam specjalny, ekstraklasowy pasiak. Dodatkowo przed każdym spotkaniem muszę polubić ‚matchday’ Mariusza Cichockiego na Facebooku. To taki mój osobisty rytuał na szczęście – bez niego nie ma meczu,” przyznaje z przymrużeniem oka Grzegorz.

 

A jak jest u was? Jeśli chcecie podzielić się z nami odpowiedziami na te pytania, wyślijcie nam na adres kamila.bik@korso.pl. 

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama