Panie Grzegorzu, jak się podobał mecz z Chile...
Grzegorz Lato: - Mój komentarz będzie krótki: wygraliśmy i tyle. Nie ma o czym dyskutować. Przede wszystkim myślałem, że Czesław Michniewicz w pierwszych 45 minutach da zagrać tym piłkarzom, których przewiduje do pierwszej jedenastki, a potem wykorzysta sześć zmian na testy. Tak to mieliśmy granie tych, którzy ostatnio w ogóle nie mieli żadnych minut na murawie.
W pomeczowej rozmowie Grzegorz Krychowiak przyznał, że: "My tak będziemy grać, bo ta gra przynosi nam efekty. Nie oczekujcie od nas, że będziemy grać pięknie w piłkę, bo taka gra nie przynosiła nam efektów. Ten sposób gry, odpowiednia defensywa, przesuwanie, walka, zaangażowanie i pół sytuacje, które sobie stworzymy i wykorzystamy, to w ten sposób będziemy wygrywać spotkania". Co Pan na to?
- Niech Grzegorz Krychowiak popatrzy w lustro. Niech zobaczy, jak wyglądała ta gra i co wmawia ludziom.
Z Meksykiem na pewno zagramy w zupełnie innym zestawieniu osobowym. Czyli możemy się też spodziewać nieco innej postawy kadrowiczów?
- Zobaczymy do wtorku. Może się jeszcze wiele wydarzyć. Przede wszystkim mecz, meczowi nie jest równy. Atmosfera mistrzostw, gra "o coś", bo już w pierwszym spotkaniu trzeba zgarnąć trzy punkty. Z drugiej strony kilku piłkarzy pewnie zagra, a bez rytmu meczowego trudno jest utrzymać formę. Kolejna sprawa od dekady w kadrze obracają się głównie te same nazwiska, mało jest "swieżej krwi". Jeszcze teraz ponownie mamy w kadrze takich piłkarzy jak Kamil Grosicki, czy też Artur Jędrzejczyk. Kiedy Kazimierz Górski został selekcjonerem, to wymienił 80 procent zawodników, nie bał się stawiać na młodych. Przed mistrzostwami w 1974 roku do pierwszej jedenastki dał młodziutkiego Władysława Żmudę, który z Jurkiem Gorgoniem stworzył twardą obronę. Zresztą trener Brazylijczyków mówił, że gdyby miał takich obrońców, jak Gorgoń-Żmuda to zdobyłby mistrzostwo świata.
Właśnie, jaka jest Pana ocena szans Biało-Czerwonych na mundialu?
- Boję się, że czeka nas stały scenariusz z mistrzostw dwudziestego pierwszego wieku, czyli mecz otwarcia, o wszystko i o honor. Tym bardziej że nie ma słabych drużyn narodowych. Widać to nawet po piłce klubowej, gdzie mistrz Polski jedzie do Luksemburga, Kazachstanu i przegrywa. Gdzie jest polska piłka nożna?
Widziałem fragmenty meczu towarzyskiego Arabii Saudyjskiej i nie są to "kelnerzy", choć mają pewne niedostatki...
- Nie ma "kelnerów" i powtarzam to od dłuższego czasu: Arabia Saudyjska też będzie groźna, ale na razie trzeba się skupić na pierwszej przeszkodzie: Meksyku.
Na koniec pytanie o mecz otwarcia z 1974 roku. To było pewnie genialne uczucie, po tylu latach Polska na mundialu, mocna grupa, nikt na was nie stawiał i ograliście na dzień dobry Argentynę.
- W grupie Włochy, Argentyna, które miały wygrywać i Haiti oraz my, mieliśmy od nich dostawać lekcje. Nagle okazało się, że to my ich lejemy i rozdajemy karty. Już po spotkaniu z Argentyną pisano, że nikt nie gra na tych mistrzostwach z taką fantazją i polotem. Prawdziwi fachowcy wskazywali, że możemy być w najlepszej czwórce turnieju i tak też się stało. Argentyna - mocny początek i po ośmiu minutach było 2:0. W drugiej połowie "dobiłem" rywala, który miał nas podobno załatwić.
Kolejna seria komentarzy króla strzelców Mundialu 1974 już po otwarciu Mistrzostw Świata 2022.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.