Jeszcze tylko 2 dni. Dziś śpimy w Trzebniowie, tam gdzie śpimy co roku od 4 lat. Jak zwykle Państwo gospodarze przyjęli nas serdecznie. Od około 20 zaczęło padać. Wracałem akurat z meczu między mieleckimi grupami. Nieco przemokliśmy. Swoją drogą pierwszy raz myłem się pod szlaufem pod prysznicem i po ciemku. A wracając do meczu to w tym roku przegraliśmy z grupą 17 po raz pierwszy od kilku lat. O wyniku nie wspomnę, bo za dobrze im poszło za rok się zrewanżujemy. Kończę dzień z kontuzją, która doskwierała mi przed meczem, ale podczas gry jeszcze bardziej się pogłębiła. Wniosek? Nie poddawać się. Może uda się do jutra nieco ozdrowieć. Może właśnie jutro będzie bardziej religijny wniosek jak na religijne wydarzenie przystało.