reklama

Dlaczego jest tak drogo na mieleckich bazarach? Sprawdziliśmy, ile kosztują jajka [ZDJĘCIA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Biznes i gospodarka Od pewnego czasu, idąc na bazar lub do sklepu, ciągle obawiamy się, że napotkamy tam niemiłe niespodzianki w postaci wyższych cen. Co o życiu z wysoką inflacją myślą ludzie, którzy muszą borykać się z nią na co dzień?
reklama

Wybraliśmy się na  bazar przy ul. Sportowej oraz do popularnych sklepów sieciowych przy ul. Niepodległości, żeby nie tylko sprawdzić ceny konkretnych produktów, ale też dokonać porównania, czy istnieją znaczne różnice pomiędzy cenami na bazarze a w sklepie. 

Na bazarze na ul. Sportowej zapytaliśmy sprzedawcę warzyw i owoców, pana Kazimierza, co odpowiada za tak znaczący wzrost ceny tych produktów:

 "Cena nawozów, energii, paliwa i siły roboczej. Ceny nawozów są bardzo wysokie, dlatego ludzie ich nie kupowali,  tak więc producenci musieli obniżyć ceny, aby je sprzedać. Jak zaczęła się wojna [na Ukrainie], to gaz znacznie podrożał, a do produkcji nawozów gaz jest niezbędny. Choć teraz nawozy potaniały, to nadal są bardzo drogie i niewielu rolników stać na ich zakup. A bez nawozu teraz nic nie wyrośnie, nie mówiąc o wodzie. Jak będzie susza jak w tamtym roku, to będzie tragedia. A kogo stać na deszczownie? Chyba tylko najbogatszych".

Gwałtowny wzrost ceny nawozów sztucznych był rzeczywiście przede wszystkim spowodowany ogromnymi podwyżkami cen gazu, który jest niezbędnym składnikiem  do produkcji amoniaku, będącego kluczowym składnikiem w procesie produkcji nawozów azotowych. Kolejnym czynnikiem mającym wpływ na drastyczne podwyżki ceny nawozów było embargo nałożone na nawozy sztuczne z Białorusi i Rosji, z których nasz kraj eksportował  ponad 50% sprowadzonych nawozów.  Całkowite wstrzymanie importu z tamtego kierunku będzie miało długofalowe konsekwencje dla polskiego rolnictwa i nie należy się spodziewać, że ceny nawozów znacząco spadną.  Jak słusznie zauważa pan Kazimierz, poważnym problemem dla polskiego rolnictwa jest niedobór wody spowodowany suszą. Zapewne wszyscy już zauważyliśmy, że na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci lata stają się coraz bardziej suche i upalne, zaś zimy coraz cieplejsze i mniej śnieżne. 

 Pan Kazimierz  nie miał też żadnych wątpliwości, że wzrosty cen  surowców energetycznych i paliwa odpowiadają za wzrost cen produktów rolniczych:

"Węgiel, prąd i gaz poszybowały  bardzo do góry.  Pietruszka czy marchewka w Polsce zawsze wyrośnie, ale nie ciepłolubne. Dam przykład.  Pomidory,  które wymagają dużo ciepła i światła,  to trzeba siać je na rozsady w tunelu w lutym, bo inaczej u nas  w ogóle nie wyrosną.  A cały czas trzeba grzać, żeby wyrosły na rozsady. Nie ogrzeję choćby jedną noc i wszystko do wyrzucenia. A jak ktoś chce teraz wyhodować  pomidory w szklarni  na owoce, to  zapłaci ogromne pieniądze za opał. Przymrozki w kwietniu, a nawet w maju, to normalka. Jak ktoś opala drewnem, to  jeszcze może wyjdzie na swoje, ale węglem i gazem to się kompletnie już nie opłaca. A prąd, szkoda gadać.  Paliwo do maszyn jest bardzo drogie i jakby tak wszystko zliczyć, by wyjść na swoje, to nikt by ode mnie nic nie kupił. A trzeba przecież z czegoś żyć, no nie?".

Cena pietruszki na straganie wynosi średnio 8 zł/kg, zaś w sklepach sieciowych 6,99-8,99 zł/kg. Marchew kosztuje na bazarze 4 zł/kg, z kolei w sklepie od 3,99 do 4,99 zł/kg. Podobnie jest z ziemniakami (stragan na ul. Sportowej-1,5- 2 zł/kg, sklepy sieciowe - 1,79-2,99 zł/kg) i burakami (stragan -3 zł/kg, w sklepie 2,99-3,49 zł/kg).  

Zdaniem pana Kazimierza ceny tych warzyw niewiele zmieniły się w stosunku do poprzedniego roku.  

Jednak wszyscy właściciele chłodni, przechowalni warzyw i owoców podnoszą alarm, że ich koszty działalności znacząco wzrosły (zwłaszcza koszty energii i robocizny), co oczywiście musi za sobą pociągnąć wzrost cen warzyw i owoców. Na dodatek znajdujemy się obecnie w najgorszym dla konsumentów okresie, kiedy zasoby  ubiegłorocznych zbiorów są już na wyczerpaniu, zaś  jeszcze musimy poczekać co najmniej kilka miesięcy na nowe plony. Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że w sezonie zimowym i wczesnowiosennym ceny warzyw i owoców zawsze osiągają swoje apogeum. 

Alternatywą tutaj jest import warzyw i owoców, ale biorąc pod uwagę kolejny czynnik, czyli wysoki kurs dolara lub euro w stosunku do złotego, to nie należy się spodziewać niskich cen. Najlepszym przykładem są tutaj pomidory i ogórki,  których ceny osiągają obecnie najwyższe poziomy,  ceny krajowych pomidorów obecnie wynoszą 25-30 zł/kg , co nie powinno dziwić, bo pochodzą one z uprawy szklarniowej. Importowane, głównie z Hiszpanii i Afryki Północnej, możemy kupić w granicach 15-18 zł/kg. Ogórki szklarniowe kosztują średnio 25 zł za kilogram, zaś importowane -15-16 zł/kg. 

Wraz z pojawieniem się pomidorów gruntowych w sezonie letnim, ceny tych owoców powinny zdecydowanie spaść.
Czy to koniec problemów naszych rolników?

 Nasz kolejny rozmówca, pan Janusz, zwrócił uwagę na wpływ wojny na Ukrainie na polskie rolnictwo:

"Tak jak my jeździliśmy do Niemiec na szparagi, tak Ukraińcy przyjeżdżali do nas do roboty.  Pracowici, nie wybrzydzali na warunki pracy, choć praca na roli to bardzo ciężka praca. Mieli płacone na akord, to się przykładali. Opłacało się ich zatrudnić. Jak zaczęła się wojna, to mężczyźni wyjechali walczyć. A teraz? Kto będzie robił? Kobiety z dziećmi? Znaleźć kogoś z naszych do roboty jest bardzo ciężko. Tym bardziej że płaca minimalna poszła do góry, a z czego im zapłacić?".

Obywatele Ukrainy odgrywają ważną rolę w naszej gospodarce. Tuż przed wybuchem wojny na Ukrainie średnia płaca wynosiła w 2021 roku 618 złotych, podczas gdy w Polsce pracownik na najniższej krajowej musiał otrzymać 2062 zł netto (dane z ZUS za 2021 rok). Koszty robocizny również mają niebotyczny wpływ na ostateczną cenę produktu rolnego. 

Od 1 stycznia 2023 r. przedsiębiorcy, którzy zatrudniają pracowników, muszą  im płacić na poziomie co najmniej 3490 zł brutto lub stawkę godzinową 22,80 zł. Ale to nie koniec złych wieści dla przedsiębiorców, bo od 1 lipca 2023 roku płaca minimalna wzrośnie do 3600 zł brutto.

Następny nasz rozmówca uważa, że za wzrost cen niektórych artykułów rolniczych odpowiada ich  nadmierny eksport:

" Taka cebula poszła do góry, bo masowo wywożą ją za  granicę! Nasza żywność jest dobra i tania, to idzie na eksport".

Rzeczywiście, ceny cebuli żółtej, która jest niezastąpionym warzywem w polskiej kuchni, osiągnęły szokujący poziom! Za kilogram cebuli musimy zapłacić na bazarze aż 7 zł, ceny w sklepach sieciowych są zdecydowanie niższe, bo kształtują się na poziomie 3,49 -5,99 zł/kg. Dlaczego cebula tak podrożała, skoro jeszcze całkiem niedawno za kilogram cebuli płaciliśmy około 2 -3 zł?  Zdaniem portalu warzywa.pl, cebula podrożała na całym świecie ze względu na upały i susze, w związku z czym zbiory były niższe o 30 procent, a światowy potentat produkcji cebuli - Ukraina -  ograniczyła  z powodu wojny eksport tego warzywa. Taka sytuacja stała się szansą dla naszych eksporterów, którzy zapełnili rynek po Ukrainie.

 Ale jaja!

Z tej racji, iż  Święta Wielkanocne zbliżają się dużymi krokami, a w polskiej tradycji  jajka stanowią nie tylko symbol rodzącego się życia, ale i również bardzo ważny składnik wielu  świątecznych potraw, to zapytaliśmy o cenę tego produktu starszą panią, która sprzedawała jaja. 

"Jakbym hodowała kury w klatkach i na antybiotykach, tak jak robią ci, co sprzedają do supermarketów, to bym miała tańsze jajka dla klientów. A  ja tak  mam bez żadnej chemii, na naturalnej paszy, to i muszę mieć drożej. Pasza bardzo podrożała.  Klienci  lubią ode mnie brać jajka, bo wiedzą, że moje nioski dobrze żyją. Wolą zapłacić  u  mnie 20 groszy więcej za jajko niż w sklepie".

 Jaja są rzeczywiście drogie jak na kieszeń przeciętnego Polaka, bo podrożały aż 75-100% w stosunku do roku ubiegłego. W zależności od wielkości jajek i sposobu  hodowli niosek, cena jaj jest bardzo zróżnicowana. Na straganie za 10 sztuk  jaj  średniej wielkości musimy zapłacić w granicach  10-15 zł (każdy sprzedawca gwarantuje, że jaja pochodzą z tzw. wolnego wybiegu). W sklepie 10 sztuk jaj z tzw. chowu klatkowego kosztuje 8,99 zł, zaś z wolnego wybiegu - 13,49 zł. 

Dlaczego ceny jaj są tak wysokie? Do głosu doszły po raz kolejny koszty energii i transportu. Kury nioski chowane w warunkach przemysłowych wymagają sztucznego oświetlenia i ogrzewania oraz odpowiedniego odżywiania.  Ceny paszy z dodatkami podobnie jak ceny nawozów zdecydowanie poszły do góry (około 200%), co oczywiście musiało przełożyć się na wyższe koszty ceny jaj.  Wysokie ceny paszy dotknęły zarówno fermy przemysłowe, jak również drobnych hodowców.

Tanio już było!

Czy inflacja dotknęła osoby zajmujące się sprzedażą odzieży i obuwia?

 O wyrażenie swojej opinii poprosiliśmy starszego mężczyznę, który na co dzień zajmuje się sprzedażą odzieży:

"Zauważyłem wzrost ceny ubrań. Na wzrost cen odzieży wpłynął najbardziej kurs dolara i euro i płaca minimalna. Jak ktoś ściąga ubrania lub materiały do produkcji, to musi płacić w dolarach. Kurs dolara czy euro trzyma się twardo, więc nie ma mowy o obniżce. Co jeszcze? Koszty robocizny, gaz i prąd".

Zarówno surowce do rodzimej produkcji odzieży, jak i gotowa odzież, są w znacznej  mierze importowane przez nasz kraj. Rozliczenie tutaj odbywa się w euro lub dolarach, i w zależności jak kształtuje się  kurs tych walut w stosunku do złotego, to taką, a nie inną cenę zapłacimy za   surowce lub końcowe  produkty na giełdzie towarowej czy też w sklepie.  

Wzrosły np. ceny tkanin syntetycznych za sprawą galopujących cen ropy naftowej, będącej wyjściowym surowcem do produkcji wielu rodzajów takich tkanin.  Ale to nie wysokie ceny ropy naftowej pociągają za sobą  zwyżki cen odzieży,  lecz rekordowe ceny bawełny — najpopularniejszego  surowca do produkcji odzieży na świecie.  Niekorzystne  zjawiska pogodowe w ubiegłym roku, takie jak upały, susze i ulewne deszcze, dotknęły największych światowych  producentów na świecie, w związku z czym znacznie obniżyły się plony bawełny, a co za tym idzie — wzrosły koszty przędzy bawełnianej i gotowego materiału. 

 Na wzrost cen odzieży również miał wpływ inny czynnik — ograniczenia w transporcie międzynarodowym. Nasi rodzimi wytwórcy odzieży muszą  ponosić wyższe koszty energii i transportu. Nie są w stanie rywalizować z azjatyckimi firmami na płaszczyźnie kosztów robocizny, dlatego w dalszym ciągu opłaca się importować odzież z Azji.

 Problemy związane ze wzrostem cen obuwia w znacznej mierze są spowodowane wzrostem cen energii i surowców, transportu oraz kosztów robocizny, o ile są produkowane w naszym kraju. Ale zdecydowana większość obuwia pochodzi z krajów azjatyckich. W podobnym  tonie wypowiada się nasz kolejny rozmówca:

"Jak buty w Polsce  są produkowane, to muszą być drogie. Trzeba zapłacić pracownikowi, trzeba zapłacić dostawcy za towar, a kierowca,  jak jedzie z towarem do odbiorcy, też  musi  wziąć  swoje. To już z Chin opłaca się bardziej sprowadzać, chociaż transport poszedł tam do góry i trzeba długo czekać".

Reasumując, najważniejszymi czynnikami powodującymi wzrost cen produktów rolnych to koszty energii, środków produkcji (nawozy, woda, pasze) i transportu. W przypadku  przemysłu tekstylnego i obuwniczego wcześniej wymienione czynniki również mają istotne znaczenie, choć  w mniejszym zakresie, albowiem  zdecydowana większość ubrań i butów  pochodzi z krajów azjatyckich. Dlatego też ważniejszymi czynnikami są tutaj kursy dolara/euro i wszelkie ograniczenia w transporcie międzynarodowym.

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama