reklama

Wybory do parlamentu europejskiego: Komentarz Mikołaja Skrzypca

Opublikowano:
Autor:

Wybory do parlamentu europejskiego: Komentarz Mikołaja Skrzypca - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościMajowe wybory do europarlamentu będą kluczowe dla Polski i najbliższych dziesięcioleci w naszym kraju. Bardzo ważny będzie nie tylko ich wynik, ale też frekwencja.

Polacy, którzy opowiedzieli się w referendum akcesyjnym za przystąpieniem do Unii, wciąż są w gruncie rzeczy jednym z najbardziej entuzjastycznie nastawionych do członkostwa w Unii Europejskiej narodów, mimo tego że tę Unię konsekwentnie próbuje się im obrzydzać. Takich głosów czy podszeptów nie trzeba szukać daleko na jakichś politycznych rubieżach partii czy ruchów finansowanych z podejrzanych źródeł ze wschodu – takie głosy bardzo często pojawiają się wśród miłościwie nam panującej prawej i sprawiedliwej ekipie rządzącej. Politycy PiS udają euroentuzjastów jedynie przed wyborami do Sejmu, Senatu, no i oczywiście europarlamentu, kiedy leży to w ich interesie, aby jednak nie wyszło, że tak naprawdę ta "cała Unia" mocno kole ich w oczy. Podejrzewam, że gdyby nie zainteresowanie i presja ze strony Unii i jej trybunałów, rządząca partia i prezes już dawno zdołałyby podporządkować sobie każdy najmniejszy nawet element polskiego państwa, sądów, urzędów i mediów, w konsekwentnie realizowanym scenariuszu węgierskim. Kiedy jednak przychodzą wybory do PE, krytyka Unii ze strony PiS bardzo cichnie, tonuje się. Widać to też po samej kampanii wyborczej. Kiedy politycy PiS kandydujący do roli reprezentowania nas w PE zabiegają o głosy, słyszymy o zaletach Unii, o jej potencjale, o konieczności pozostania w ramach jej struktur, pomimo jej niedoskonałości. Kiedy kampanijne emocje opadną i trzeba dbać już jedynie o żelazny elektorat, z ust polityków PiS słyszymy o tym, że (w Unii) "niszczy się rodzinę, promuje homozwiązki, eutanazję, aborcję" albo że w Unii "nie ma wartości, jest tylko pieniądz, nie ma chrześcijaństwa, zasad, przyzwoitości, lojalności", słyszymy o konieczności "obrony polskiej rodziny". To wszystko wypowiedzi nikogo innego jak samego europosła Poręby, "jedynki" na listach wyborczych do PE z PiS, który tak na spotkaniach "zachwalał" Unię. Oczywiście nie przeszkadza mu to w pobieraniu sowitego wynagrodzenia za swe wysiłki i ciężką pracę w Brukseli od 10 lat. Około 100 tysięcy euro rocznie plus 50 tysięcy euro diety. Okazuje się, że wcale nie najgorzej jest pracować, reprezentując Podkarpacie w stolicy Unii. Co jeszcze ciekawsze, ten sam "walczący" o Polskę PiS rozmawia o koalicji w przyszłym składzie PE ze skrajnie prawicowymi, nacjonalistycznymi ruchami antyeuropejskimi. Naprawdę, ciężko o większą hipokryzję.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE