reklama

Odszedł Roman Kostrzewski. Wspominamy jego występy w Mielcu

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Odszedł Roman Kostrzewski. Wspominamy jego występy w Mielcu - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Wczoraj, 10 lutego, zmarł Roman Kostrzewski, lider i wokalista legendarnej metalowej grupy "Kat". Wielokrotnie gościł wraz z zespołem w Mielcu. Przypominamy rozmowę przeprowadzoną przez Jacka Tarana w lutym 1995 roku, po koncercie w "Bajce".
reklama

"Z głuchej, nieprzeniknionej ciemności dobywają się delikatne dźwięki gitary. Nic nie zwiastuje piekła, które za chwilę rozpęta się na scenie, nagle potężny ryk rozdziera ciszę i... zaczęło się. To KAT stanął na szafocie i zaczął ścinać uszy słuchającym jego piekielnej muzyki. Wokalista grupy - Roman Kostrzewski - wita się z publicznością. "Śpisz jak kamień" - jeden z bardziej znanych utworów grupy wywołujący niezwykle ożywioną reakcję publiczności. Szalejący przed sceną tłum domaga się coraz to nowych utworów. Scena cala spowita jest dymem, kolorowe, ruchome światła delikatnie pieszczą ciała muzyków. Wyglądają niemal jak stado diabłów szalejących po piekielnych czeluściach pod wodzą samego Lucyfera. Dziwię się, skąd ci czterdziestoletni panowie biorą tyle energii na swe sceniczne szaleństwa. „Sześć", „Niewinność" (ballada dedykowana dziewczętom), ,,Odmieńcy" - to tytuły tylko niektórych utworów wykonywanych tego wieczoru przez KATA. Wszystkie one, oprócz swego ciężkiego i okrutnego brzemienia, posiadają jeszcze jedną wspólną cechę: teksty ich nacechowane są tragizmem, wizją przyszłości w rękach szatana, lecz przede wszystkim ujawniają wieloletnią fascynację Kostrzewskiego satanizmem 

- Nie gniewam się, gdy ktoś nazywa mnie satanistą, bo jeśli te wartości są mi bliskie, tzn. wszystkie te elementy, które chrześcijaństwo określa jako satanizm, to mnie cieszy, że ktoś mnie tak nazywa. Przyjemnie mi z tym.

 

Dość wesołym, aczkolwiek nieco erotycznym akcentem koncertu był stanik rzucony na scenę przez jedną z fanek zespołu. Wywołał on rozbawienie muzyków i zachętę z ich strony do podobnych aktów uwielbienia dla zespołu od pozostałych fanek grupy. Niestety, ich apel pozostał bez odzewu.

Na koniec jeszcze tylko ,,Bramy żądz" i już przykre ,,Do zobaczenia" gasi rozpalone emocje. KAT znika ze sceny. Na krótko. Muzycy wychodzą jeszcze na bis, ale niechętnie. Dwa krótkie utwory i koncert naprawdę się skończył. Po występie przez chwilę rozmawiałem z wokalistą grupy, który powiedział o ostatniej płycie zespołu: 

- Pomysł nagrania takiej płyty narodził się już wcześniej. Mieliśmy chęć na grać płytę stricte balladową, ale nie opartą o jakąś specyficzną twórczość, lecz komasującą wszystko to, co wolnego zrobiliśmy dotychczas. Zdawaliśmy sobie sprawę, że publiczność metalowa to nie tylko tępe umysły. Uważam, że mnóstwo tych ludzi to ludzie wrażliwi i czuli. Sądzę, że płyta ,,Ballady" jest dla tej publiczności, która chętnie słucha też odmiennej formy muzycznej, a tym, którzy tęsknią za ostrym graniem, uzmysławia, że metal może się ujawnić też w wolniejszych i spokojniejszych utworach. Po drugie, realizujemy obecnie nową płytę. Jest to kwestia trzech, może czterech miesięcy. Myślę, że nie zawiedziemy tych, którzy oczekują płyty, nie do końca nawiązującej do tego, co stworzyliśmy wcześniej, jednak będzie to płyta bliska KATOWI. Będzie na niej  trochę innej muzyki. Ufam, że będzie to płyta rozpoznawalna i lubiana.... 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama