Strażacy nie mogli narzekać na brak pracy. - Wyjazdów było naprawdę sporo – mówi Marek Gawlak z PSP z Mielca. - Głównie udawaliśmy się do powalonych drzew, które uniemożliwiały przejazd mieszkańcom Mielca i okolic – dodaje.
Kilkakrotnie strażacy musieli też interweniować w związku z zerwanymi dachami, które latały w powietrzu, stanowiąc niemałe zagrożenie. W miejscowości Breń Osuchowski doszło do uszkodzenia poszycia dachu budynku mieszkalnego i stodoły, co spowodowało straty na prawie 5 tysięcy złotych.
Do podobnych zdarzeń doszło też między innymi w Trześni, w Łysakowie, Wampierzowie czy w Kiełkowie, gdzie wichura tym razem zerwała dach wraz z więźbą dachową, powodując straty na prawie 30 tysięcy złotych.
Utrudnienia związane z powalonymi na drogi drzewami wystąpiły w Jaślanach, Łysakówku, Woli Chorzelowskiej, Książnicach, Trzcianie, Zabrniu, Padwi Narodowej, Wierzchowinach, Czajkowej, Wólce Książnickiej, Borkach Nizińskich oraz kilku innych miejscowościach. W Mielcu strażacy wzywani byli na ulice Wojska Polskiego, Solskiego, Witosa oraz Grzybową, usuwali też kilkukrotnie drzewa z drogi wojewódzkiej 985.
- Wyjeżdżaliśmy również w związku z powalonymi drzewami, które przewracały się na przewody elektryczne - mówi Gawlak. W Mościskach uszkodzona została sygnalizacja świetlna.