Teren przeznaczony pod inwestycję to 55 arów. Ma tam się znaleźć budynek administracyjno - socjalny o powierzchni 100 metrów kwadratowych, waga najazdowa dla pojazdów, a także kontenery samochodowe. Działalność zakładu oparta będzie na zbieraniu odpadów przechowywanych pod zadaszeniem. Inwestor zamierza wyspecjalizować się w skupie metali żelaznych i nieżelaznych, które umieszczane będą w pojemnikach, następnie segregowane, magazynowane i przygotowywane do transportu do miejsc odzysku.
- Pod nazwą "punkt zbierania odpadów" może kryć się wszystko – niepokoi się wójt gminy Mielec, Józef Piątek. - Nie chcemy, żeby było tak, jak w sąsiedniej miejscowości, gdzie takie nieczystości są bardzo uciążliwe dla mieszkańców – dodaje.
Mieszkańcy są na "nie"
- Już następnego dnia po umieszczeniu na tablicach ogłoszeń w sołectwie obwieszczenia Wójta Gminy Mielec o wydanej decyzji zgłosiło się do mnie kilka osób, osobiście i telefonicznie. Byli to w większości mieszkańcy z rejonu, gdzie ma powstać ten punkt, lub właściciele działek znajdujących się w bliskim sąsiedztwie. Wszyscy wyrazili swoje zaniepokojenie tym, że punkt zbierania odpadów będzie miał szkodliwe oddziaływanie. Byli zdziwieni i mieli pretensje, dlaczego w tak ważnej sprawie nie zostały przeprowadzone konsultacje z mieszkańcami – opowiada sołtys Chorzelowa, Krzysztof Jachyra.
Co prawda inwestor zaznacza, że tereny projektowe przedsięwzięcia nie znajdują się na obszarach objętych formami ochrony przyrody, a odległość do najbliższej zabudowy mieszkaniowej wynosi ok. 300 metrów, jednak to nie uspokaja mieszkańców. - Mieszkańcy mają dużo zastrzeżeń, boją się hałasu. Dodatkowo droga jest nieprzystosowana do przewożenia ciężarów. Każdy ma swoje racje. Inwestor chce coś robić, ale z drugiej strony mieszkańcy żyją tam i trzeba wziąć ich zdanie pod uwagę, bo jeśli ta działalność okaże się uciążliwa, będzie to dla nich spory problem – komentuje sprawę wójt. Mieszkańcy obawiają się także skażenia środowiska, nieprzyjemnych zapachów, a nawet możliwości pojawienia się plagi gryzoni.
- Moje osobiste wątpliwości wzbudza usytuowanie inwestycji, bo to trochę ponad 20 km od Kanału Jaślańsko - Chorzelowskiego, który rzeczywiście może być zagrożony skażeniem. Mieszkańcy boją się też utraty wartości nominalnej działek, a także, że zmniejszy się atrakcyjność terenów, na których można się budować – mówi sołtys Jachyra.
Więcej w 36 numerze Korso