Wyglądało jak doniczka
W trakcie plantowania ziemi, na głębokości około 60-70 centymetrów, pan Stanisław natknął się na coś w rodzaju ceramicznych skorupek. - To mi dało do myślenia - przyznał.Jak się okazało, w trakcie kopania przypadkowo uszkodzone zostało wieko urny, które rozpadło się na mniejsze części. Po ostrożnym odkryciu ziemi i ujrzeniu całego przedmiotu, mieszkaniec Hadykówki pomyślał, że to znalezisko może mieć wartość historyczną.
- Wyglądało jak doniczka, ale z nietypowymi wzorami. Nie chciałem tego bardziej naruszyć - przyznaje.
Następnie jego syn poinformował o znalezisku rzeszowski instytut archeologii. Specjaliści po tygodniu przyjechali na miejsce, podjęli urnę i odkopali drugą, o wiele mniejszą.
Pan Stanisław tłumaczy, że nie chciał ujawniać tej informacji, dopóki archeolodzy nie potwierdzą, że jest to przedmiot o bogatej przeszłości historycznej.
Spalone ludzkie kości
Archeolog Tomasz Tokarczyk z Uniwersytetu Rzeszowskiego, który zajmuje się sprawą, w rozmowie z nami potwierdza, że są to urny związane z kulturą łużycką, która rozwijała się na ziemiach polskich mniej więcej w 6-7 wieku przed narodzeniem Chrystusa (509 - 700 r.p.n.e.). Tak wstępnie datowane są znaleziska. Mogą mieć one zatem między 2500 a 2700 lat.
- Tam rzeczywiście były spalone ludzkie kości, bo tak w tym okresie chowano zmarłych. I właściwie tyle da się powiedzieć na tę chwilę
- przyznaje nasz rozmówca.
Ekspert wyjaśnia, że prawdopodobnie nie będą kontynuowane dalsze badania, o ile nie będzie zagrożenia dla zniszczenia zabytków. Co interesujące, na działce pana Stanisława może być znacznie więcej takich historycznych artefaktów. Dlaczego?
Ziemia skrywa znacznie więcej
Jak tłumaczy, z reguły, jeśli zostanie znaleziona jedna czy dwie urny, to jest duże prawdopodobieństwo, że w ziemi znajduje się ich znacznie więcej. - Te cmentarze były duże, liczące od kilkudziesięciu nawet do kilkuset grobów - dodaje.Zakres badań musiałby być bardzo duży. Archeolodzy mają świadomość, że w ziemi może być ich wiele, wiele więcej, dlatego - jak podkreślają - będą sytuację monitorować.
- Póki urny są zakopane w ziemi, to nie ma sensu ich wykopywać. To wiąże się z finansami. Ktoś musiałby za to zapłacić. W tym przypadku koszty poniósłby właściciel gruntu, na którym cmentarzysko się znajduje
- tłumaczy i zaznacza, że póki mieszkaniec nie prowadzi żadnych prac ziemnych, to nie ma potrzeby prowadzić specjalnych badań.
Cenne naukowo znalezisko
Czy jest to cenne znalezisko? - Pod względem naukowym, na pewno - przyznaje Tokarczyk. Jak dodaje, jest to jakaś informacja o zamierzchłej działalności ludzi w tym miejscu.
- Nie jest to zbyt rzadkie, bo takich cmentarzy znamy bardzo dużo z tego okresu - tłumaczy.
Ten podkreśla jednak, że każda taka informacja jest dla nich niezwykle istotna, bo pozwala prowadzić dalsze badania naukowe, które z kolei dają odpowiedź na pytanie, jak ludzie w tamtych czasach żyli i funkcjonowali.
Nasz rozmówca przyznaje, że kultura łużycka na Podkarpaciu jest dobrze rozpoznana i podobnych cmentarzy jest bardzo dużo. Czy znalezisko ma szansę trafić do Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej? Jak najbardziej. Może to jednak trochę potrwać, nawet do trzech lat.
- Decyzje o przekazaniu podejmuje konserwator zabytków. Z reguły zabytki z danego miejsca powinny znajdować się w lokalnych muzeach
- podsumowuje Tomasz Tokarczyk.
Kremacja ciał standardem
Podstawową metodą pochówku zmarłych w kulturze łużyckiej była kremacja, podczas gdy pochówki szkieletowe stanowiły rzadkość. Prochy zmarłych były zazwyczaj umieszczane w niewielkich urnach, zwanych również popielnicami, które często towarzyszyły licznej gamie naczyń wtórnych, sięgającej nawet 40 sztuk.Przedmioty wykonane z metalu pojawiały się w kontekście grobów bardzo sporadycznie. Nie należy jednak uważać, że były one całkowicie nieobecne. Związane z tą kulturą artefakty obejmują bogate wyroby metalowe, zarówno brązowe, jak i złote, z których powstały liczne skarby. Cmentarze z tego okresu mogą przybierać ogromne rozmiary, zawierając nawet tysiące grobów.
Leszek Krudysz, archeolog z Kolbuszowej, podkreśla w naszej rozmowie, że znalezisko tego typu stanowi własność państwa, którą reprezentuje Wojewódzki Konserwator Zabytków. Ten przyznaje, że jeżeli mówimy o urnie związanej z kulturą łużycką, to mamy do czynienia z okresem zakończenia epoki środkowego brązu i nadejściem okresu halsztackiego, kiedy to do użycia wchodzi żelazo.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.