reklama

Z Kalifornii do Polski. Młody Amerykanin w Podleszanach

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Thaddeus (znany też jako TJ) Kozinsky od ośmiu miesięcy, zamiast w słonecznej Kalifornii, mieszka w podmieleckich Podleszanach i uczy się zdalnie w I LO im S. Konarskiego w Mielcu. Bierze bowiem udział w międzynarodowym programie wymiany międzykulturowej.
reklama

TJ nie tylko chodzi do szkoły, uczy się języka i zwiedza nasz kraj. Dużo daje też od siebie. W ostatnich miesiącach wziął udział m.in. w akcji przygotowywania świątecznych posiłków dla bezdomnych oraz sprzątania okolicy mieleckich bulwarów. Z własnej inicjatywy interweniował też w sprawie ustawienia w okolicy kładki w Podleszanach koszy na śmieci. Brał też udział w nagrywaniu filmu cykl legend o Mielcu

– Jest ogromnie zaangażowany w naukę. Chłonie polską historię i kulturę, nie mówiąc już o języku, w którego naukę włożył wiele wysiłku. Od początku pobytu w naszym kraju zachęcał rówieśników do tego, by komunikowali się z nim po polsku. Chciał szlifować język w każdej możliwej sytuacji, dzięki czemu dziś doskonale rozumie polski, a także coraz lepiej radzi sobie z mową – podkreśla wicedyrektor szkoły, do której uczęszcza TJ, Monika Cisło.

 

TJ przyleciał do Polski w październiku. Jak sam wspomina,  w ogóle nie mówił wtedy po polsku poza: "Cześć", "Jestem Tadeusz", najprostszymi wyrażeniami. Pochodzi ze stanu Wyoming, więc nie zaskoczyła go nasza wyjątkowo w tym roku ciężka zima, poza tym - lubi śnieg. Przez ostatnie 3 lata mieszkał jednak w Kalifornii.  

TJ ma dwie starsze siostry, Anatolię i Sophie, dziewiętnasto- i dwudziestojednoletnią, obydwie studiują. Rodzice TJ są nauczycielami w szkole średniej. Tato uczy filozofii, mama - angielskiego. 

 Pan Tadeusz

W Stanach TJ chodziłby do ostatniej klasy szkoły średniej, ale ze względu na pobyt w Polsce, będzie musiał opóźnić ukończenie szkoły o rok.

- To mój rok przerwy, nie koncentruję się teraz na nauce, przedmiotach ścisłych, tylko na kulturze, językach itd. - mówi TJ. -  Po ostatnim roku w amerykańskiej high school zdam egzaminy, podobne do polskiej matury, a potem czekają mnie studia. Interesuje mnie kultura, języki i literatura, więc pewnie coś humanistycznego. Jeśli chodzi o system edukacji, to są rzeczy podobne zarówno w Polsce, jak i w Stanach, ale też całkiem różne W Polsce podoba mi się program nauczania, przedmioty, za to w Stanach jest więcej sportu, różnych aktywności.

- Tadeusz miał tak ułożony plan, żeby uczestniczyć w różnych zajęciach w różnych klasach - mówi  Monika Cisło, wicedyrektor I Liceum Ogólnokształcącego w Mielcu. -  TJ jest bardziej humanistą, stąd zwracaliśmy uwagę, żeby w planie znalazły się takie właśnie przedmioty - historia, wiedza o społeczeństwie, język hiszpański. Był to plan międzyoddziałowy, stąd też Tadeusz nawiązał tyle znajomości... 

TJ przypisany był do klasy "1f", ale bardzo często też bywał w drugiej humanistycznej. 

- Chcieliśmy, żeby Tadeusz wszedł do oddziału, w którym uczniowie dopiero się poznają. Bo gdy nowy uczeń dochodzi do klasy, która już się zna, są tam relacje, przyjaźnie, to ciężej jest nawiązać kontakt, dłużej to trwa. Natomiast jeżeli  wszyscy zaczynają w tym samym czasie, to sytuacja dla osoby z zewnątrz jest prostsza - wyjaśnia pani wicedyrektor Cisło. 

Tadeusz miał indywidualne spotkanie z literatury, z nauczycielem języka polskiego. Zaczął je od... "Pana Tadeusza"! A to dlatego, by wyjaśnić znaczenie tego imienia w polskiej literaturze. 

- Thaddeus to rzadkie imię w Stanach, ale to imię rodowe, nosi je mój tata i pradziadek - wyjaśnia TJ.

Do ulubionych książek TJ należą jednak powieści fantasy - "Hobbit" i "Władca Pierścieni".

Lektor z USA

Na pierwszym miejscu w życiu TJ jest wiara. Częściowo dlatego zdecydował się na pobyt w Polsce, kraju katolickim. 

- Kiedy jechałem z lotniska do domu, to widziałem wszędzie wokół kościoły, i  zawsze były pełne. Bardzo podoba mi się to, że ludzi są tutaj wierzący. Bardzo ładne były obchody Bożego Ciała. W Stanach też mamy procesje, ale nie są one takie uroczyste. Stany są multikulturowe, mamy dużo religii, nie tak jak w Polsce, gdzie większość ludzi to jednak katolicy.

TJ miał okazję zapoznać się z polskimi tradycjami od podszewki, bo gdy tylko oswoił się z językiem, zaczął pełnić posługę lektora i kantora.

Język polski jest podobno jednym z najtrudniejszych na świecie... A co myśli o nim TJ?

- Bardzo trudno było nauczyć się języka polskiego, gramatyka była dla mnie wręcz szalona, i do tego dochodzi wymowa - śmieje się TJ. - Rozumiem oczywiście więcej niż mówię, bo moja gramatyka nie jest niestety doskonała. Uczę się jak dziecko: słucham, mówię i... uczę się na błędach. 

 Pomaga w gminie

TJ dał się już poznać z najlepszej strony w gminie, w której zamieszkał. Udzielał się społecznie,  pomagał w kuchni Caritas przygotowywać posiłki świąteczne dla bezdomnych, wraz z grupą młodzieżową zorganizował też świąteczną zbiórkę żywności dla osób potrzebujących z parafii Książnice. 

Wiosną wraz z tą samą grupą młodzieży posprzątali śmieci, które ukazały się, gdy stopniał śnieg. Zalegały one przy drogach i w rowach. Do młodzieży przyłączyli się mieszkańcy wsi Podleszany oraz harcerze z drużyny HADEM, do której należą chłopcy z tej miejscowości. 

Widok tych śmieci skłonił TJ do zwrócenia się do wójta gminy Mielec, Józefa Piątka, o zamontowanie przy kładce w Podleszanach koszy, do których mieszkańcy i spacerowicze będą mogli wrzucać posegregowane śmieci. Takie kosze zostały również zainstalowane przy obiektach rekreacyjno-sportowych w Woli Mieleckiej.

- W Podleszanach dużo śmieci leżało na ziemi, nie było bowiem miejsca, gdzie można było te śmiecie wyrzucać. Razem z moją polską mamą pomyśleliśmy, że byłoby fajnie, gdyby powstały takie dodatkowe kosze. To takie sprawy, które można łatwo zmienić we wsi, z fajnym rezultatem - relacjonuje TJ.

 

 

 Z wizytą u starosty

TJ odwiedził również Starostwo Powiatowe w Mielcu.  Podczas spotkania ze starostą Stanisławem Lonczakiem, wicestarostą Andrzejem Bryłą, a także dyrektorem I LO w Mielcu Radosławem Kluzą i dyrektorem Wydziału Edukacji, Zdrowia i Spraw Społecznych Grzegorzem Piechotą, podzielił się refleksjami z nauki języka polskiego oraz życia w powiecie mieleckim. 

Polska zachwyciła go krajobrazami i otwartością mieszkańców. Chciałby powrócić tu w przyszłości, być może z rodzicami, by udać się w podróż śladami prapradziadka, który był Polakiem. 

– Znalazłem miejscowość na Mazurach, w której mój prapradziadek prawdopodobnie się urodził. Chciałbym powrócić tu więc ze swoimi najbliższymi – mówił TJ na spotkaniu w starostwie. – Ze względu na pandemię nie zdążyłem wybrać się również nad polskie morze. To mój kolejny cel i motywacja, by pojawić się w Polsce raz jeszcze – zaznaczał.

Starosta mielecki Stanisław Lonczak życzył  młodemu Amerykaninowi, by wszystkie jego marzenia, w tym również te podróżnicze, stały się rzeczywistością. Na jego ręce przekazał także zestaw gadżetów. Te, po powrocie do domu, będą przypominać TJ o czasie spędzonym w powiecie mieleckim.

 

W Polsce mamy więzi

W końcu czerwca TJ powróci do domu, swojej rodziny i przyjaciół. Co dał mu pobyt w Polsce

- Jestem trochę smutny, że muszę wracać, bo poznałem tu nowych ludzi, budowałem relacje. Po powrocie do Ameryki zapamiętam na pewno to, że Polacy są bardzo prawdziwi i troszczą się o swoje relacje - mówi TJ.  - Najbardziej lubię w Polsce to, że rodziny są wspólnotą, są bardzo mocno związane. Trzymają się razem. Mieszkają blisko siebie. Ludzie w Polsce są bardzo fajni, a kiedy już się lepiej pozna - otwarci. Nie tak, jak w Kalifornii. Tam są bardzo otwarci, ale czasem nie jest to prawdziwe. Nawet jeśli ich coś boli albo mają inne zdanie, to to ukrywają. Kiedy poznawałem ludzi w Polsce, to najpierw wydawali się zamknięci, ale potem bardzo się otwierali i byli prawdziwi. Kiedy byli źli - to to pokazywali, kiedy byli szczęśliwi - to też. Jest prościej, bo od razu można zorientować się, co myślą. W Kalifornii, nawet jeśli są zdenerwowani czy nieszczęśliwi, to i tak się uśmiechają.

- Bałem się trochę, że będę mieszkał w innym kraju, o innej kulturze, że będę musiał poznać nowy język, że przez osiem miesięcy nie będę widział rodziny, ale mówiłem sobie, że czas będzie leciał - i oczywiście zleciał. To była wspaniała przygoda - mówi TJ.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama