Mieszkańcy powiatu mieleckiego, którzy uważają się za pokrzywdzonych po procesie scaleń gruntów w Padwi Narodowej, ponownie pojawili się na sesji Rady Powiatu Mieleckiego w ostatnią środę, 30 listopada. Tym razem przewodniczący rady dopuścił ich do głosu ze względu na to, że zgłosili taki wniosek jeszcze przed rozpoczęciem sesji.
Walka trwa już 10 lat
Przypomnijmy. Grupa mieszkańców powiatu mieleckiego nie zgadza się z wynikami procesu scaleń gruntów, które przeprowadzono ponad 10 lat temu, jeszcze podczas kadencji poprzedniego zarządu powiatu. Zrealizowany wtedy skomplikowany proces był jednym z największych w historii. Mimo że uzyskał pozytywną opinię ze strony władz, to nadal z jego efektami nie zgadza się kilka rodzin, które skarżą się na administrację samorządową do różnych sądów. Ostatnio temat scaleń gruntów w gminie Padew Narodowa powrócił na forum sesji Rady Powiatu Mieleckiego. Mimo że radni powiatowi stwierdzili, że niewiele mogą pomóc w tej sprawie, to udzieli głosu poszkodowanym. - o tylu latach jest mi coraz trudniej o tym wszystkim mówić. Mam wszystkie dokumenty, które potwierdzają, że jestem spadkobiercą gruntu rolnego, który przez te scalenia mi odebrano. Mam wątpliwości, czy w przypadku mojej ziemi wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Są listy obecności, na których znajduje się podpis mojego męża, a mam pewność, że na tych spotkaniach go nie było. Nie akceptuję sposobu, w jaki przeprowadzono scalanie. Przekazano naszą ziemię sąsiadom, a ja tego nie rozumiem. Nie rozumiem, dlaczego starosta nie przyjmuje tych faktów, tego, że nie mamy prawa do naszej własności. Tym bardziej że w moim przypadku do procesu scalania nie można było wykorzystać mojego gruntu, ponieważ nie został przeprowadzony proces spadkowy. Ostatnio w lipcu dostałam pismo od starosty, w którym przestrzega mnie, że jeśli nie pozwolę sąsiadom na wejście na mój grunt, to otrzymam karę pieniężną. Ja się chciałam zapytać, jakim prawem ktoś ustalił, że to już nie moje pole. My chcemy w końcu doprowadzić do ugody. Chcemy chronić naszą własność, którą nam gwarantuje konstytucja. Dwa tygodnie temu jakaś obca osoba weszła na mój grunt. Zobaczyłam to, poszłam tam. Położyłam się na tej świętej ziemi i nie pozwoliłam na to, żeby tam wjechały maszyny budowlane. Czy starosta Zbigniew Tymuła w końcu potraktuje mnie poważnie? - skarżyła się na ostatniej sesji rady powiaty Maria Piechota, mieszkanka Padwi Narodowej.
Nie da się wrócić do tego, co było
Mieszkańcy powiatu pokrzywdzeni przez proces scalania gruntów wystosowali oficjalną skargę, która została odrzucona przez radę powiatu. - Ja chciałbym przypomnieć, że już w 2008 roku na tej samej sali podczas sesji rady dowiedzieliśmy się, że proces scalania realizowany w gminie Padew Narodowa został nagrodzony przez władze centralne. To już wtedy oznaczało, że scalanie odbyło się zgodnie z prawem. Wiadomo, że przy tego typu działaniach zdarza się, że część osób może być niezadowolona. Dobrze, że w przypadku naszego powiatu chodzi tylko o kilka osób. Chciałbym uciąć wszelkie spekulacje, że w naszym urzędzie pracują złodzieje. Jeśli ktoś ma dowody, że jakiś pracownik faktycznie zrobił coś niezgodnie z prawem, to zgłasza się to do prokuratury. Chcę zaznaczyć, że jestem nadal do dyspozycji wszystkich, którzy chcą rozmawiać i szukać rozwiązania w tej trudnej sprawie. Ostatnio przyszedł do mnie jeden z poszkodowanych mieszkańców. Uścisnęliśmy sobie dłoń i wspólnie znaleźliśmy rozwiązanie. Nie można prowadzić rozmów, kiedy tylko wzajemnie się oskarżamy. Apeluję jeszcze raz, siądźmy do stołu i rozmawiajmy – skomentował starosta Zbigniew Tymuła.
Więcej w 49 numerze Korso