reklama

Skarby zza ściany - czyli o niezwykłych odkryciach w mieleckiej Bazylice [FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Skarby zza ściany - czyli o niezwykłych odkryciach w mieleckiej Bazylice [FOTO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościSensacyjne odkrycie w bazylice św. Mateusza w Mielcu. W najstarszej części świątyni, w tzw. kaplicy św. Anny konserwatorzy odkryli jedne z najstarszych w regionie malowideł renesansowych. Kilkuletnie badania mieleckiej bazyliki przynoszą niezwykłe efekty.

Kilka lat temu w parafii św. Mateusza rozpoczęły się niezwykle skomplikowane prace konserwatorskie. Chodziło o zbadanie kościoła i odkrycie, jak wyglądał w momencie konsekracji, czyli kilkaset lat temu. Tego wyzwania podjęła się Elżbieta Graboś, konserwator dzieł sztuki. Pani Elżbieta miała odpowiedzieć na kilka ważnych pytań. Jak wyglądała dekoracja kościoła w momencie jego konsekracji? Co kryją ściany? Czy pod warstwami tynku znajdują się malowidła? Jeśli tak, to czy są cenne? Czy warto je odkrywać? Czy kościół kryje jakieś nieznane dotąd tajemnice? 

- Praktycznie wszystko, czego dotkniemy w tym kościele, jest sensacją. Pamiętam, jakie cztery lata temu były opinie związane z naszą pracą. Mówiono wtedy, że tutaj nie ma czego szukać, że pod ścianami na pewno nic nie ma. Bo było tu wiele remontów, a fragmenty tego, co zostało, to na pewno zostało zniszczone przez czas i różne konflikty zbrojne. Okazało się jednak, że dzięki tym pracom udało się nam odczytać wygląd kościoła od momentu jego konsekracji. Oczywiście za to, w jaki sposób wygląda obecnie kościół, odpowiada wielu fundatorów. Bo kościół murowany wybudowali w ciągu 100 lat Ossolińscy. Różne epoki i różne warsztaty artystyczne miały do czynienia z tym kościołem - opowiada nam Elżbieta Graboś.

Żelazowa czerwień

Prace konserwatorskie polegały na odkryciu kolejnych warstw tynku. Kolejne odkrywki ukazywały niezwykłe tajemnice. Udało się precyzyjnie odtworzyć oryginalną kolorystykę kościoła. Zachowała się nie tylko kolorystyka, ale także duże fragmenty malowideł. Dzięki takim odkryciom udało się ukazać w całości oryginalny pierwotny barokowy wystrój kościoła.

- Odsłaniając kolejne fragmenty malowideł, łączę je w całość. Udało się nam odtworzyć wystrój kościoła z 1772 roku, czyli oficjalnej daty konsekracji świątyni. Myślę, że dla wszystkich zaskoczeniem była kolorystyka tego kościoła. Trzeba podkreślić, że ja nie maluję tych malowideł na nowo. My odkrywamy oryginalne fragmenty malowideł i łączymy je jak puzzle. Uzupełnimy tylko to, czego nie ma. Kolor, który był tutaj zastosowany, to czerwień żelazowa. Charakterystyczna barwa późnego baroku. Badania przeprowadzone w całym kościele pokazały nam, że malowidła znajdują się absolutnie wszędzie. Dużym zaskoczeniem dla nas był także rodzaj tego malarstwa. Ze względu na barok myśleliśmy, że odkryjemy tutaj sceny biblijne, a tu odkryliśmy niezwykły ornament. Widać, że artysta namalował go osobiście. Malował go swobodnie i z temperamentem  - opowiada Elżbieta Graboś.

Często wiele osób, które przyglądały się pracom w bazylice, komentowało te działania jako swobodną działalność konserwatora, który "maluje" na murach jakąś zbliżoną wersję do tego, co mogło być dawniej na ścianach bazyliki. Elżbieta Graboś dementuje te informacje. Tłumaczy nam, że idea prac konserwatorskich jest inna.

- Słysząc wiele wypowiedzi o prowadzonych tutaj pracach, myślę, że nie ma jeszcze dużej wiedzy na temat idei konserwatorskiej. Podstawowym zadaniem konserwatora jest dochodzenie do prawdy i ujawnianie tej prawdy. Dzięki takim badaniom udało się nam odtworzyć i zakonserwować pierwotny wygląd kościoła - mówi Graboś. 

Kaplica południowa

Kaplica południowa znajduje się po prawej stronie bazyliki. Obecnie przeniesiono tam Najświętszy Sakrament. W trakcie prac konserwatorskich kaplicy odkryto, że konstrukcja została naruszona przez...bombę, która wpadła do środka. Nikt wcześniej nie wiedział o takim fakcie.

- W kaplicy południowej dokonaliśmy kolejnego sensacyjnego odkrycia. Okazało się, że   kilkadziesiąt lat temu wpadła tu bomba, która uszkodziła kopułę. Jeszcze nie wiemy, czy to zniszczenie pochodzi z pierwszej czy drugiej wojny światowej, ale uważam, że raczej chodzi o pierwszą wojnę - dodaje Elżbieta Graboś.

Kaplica Świętej Anny

Obecnie prace konserwatorskie przeniosły się do najstarszej kaplicy w bazylice. Kaplica Świętej Anny jest najstarszą częścią kościoła. Wcześniej funkcjonowała jako odrębna kaplica. Bo pierwszy kościół św. Mateusza był drewniany. Kaplicę ostatecznie wkomponowano w kościół w momencie wybudowania murowanej świątyni.

  - Odkrycie, które zostało dokonane w kaplicy, jest bardzo cenne. Malowidła, które odkryto, są jednymi z najstarszych zachowanych do naszych czasów malowideł w północnej części Podkarpacia - potwierdza nam Dominik Komada z tarnobrzeskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Przemyślu. 

Odkryte właśnie malowidła znajdują się prawie na każdej ścianie kaplicy. Ale to nie wszystko. Potwierdzają się fakty związane z przeznaczeniem kaplicy. Wiemy, że znajdowały się tam kamienne nagrobki i ołtarz drewniany. Prace odkrywcze pozwalają nam także już teraz ustalić, że była to kaplica rodu Mieleckich, gdzie pochowano m. in. wielkiego hetmana koronnego Mikołaja Mieleckiego. 

- To, co udało się odkryć obecnie w kaplicy św. Anny, to ogromna sensacja. O tej kaplicy wiemy coraz więcej. W dokumentach znalazłam datę jej powstania, czyli 1595 rok. Myślę, że ta data pojawiła się dlatego, że próbowano przypisać powstanie kaplicy braciom Fodygom, którzy współpracowali z rodem Ossolińskich, czyli fundatorami murowanego kościoła św. Mateusza. Mamy jednak więcej wątpliwości. Kolejne ślady mówią o słynnym Santi Gucci, który miał w Pińczowie swój warsztat. Faktem jest to, że tablica nagrobna, którą odsłoniliśmy za stallami w prezbiterium kościoła, została wykonana z ogromnym pietyzmem i dużym artyzmem. Płyty nie robił żaden uczeń, a raczej sam artysta. Wracając do samej kaplicy św. Anny, to jeszcze wstrzymujemy się z dokładnym jej datowaniem. Nie przypisujemy dokładnie autorstwa. To cały czas badamy - komentuje Elżbieta Graboś.

To bardzo niezwykłe, że pod czterema warstwami przemalowań przetrwały do naszych czasów oryginalne malowidła pamiętające czasy XVI wieku. Niezwykłe roślinne ornamenty znajdują się przede wszystkim na kopule kaplicy. Duże odkrycie malowideł znajduje się także na ścianie głównej za obecnie stojącym ołtarzem. Wstępne przypuszczenia mówią, że malowidła powstały w końcu XVI wieku. Prawdopodobnie wtedy wybudowano mauzoleum rodowe Mieleckich, czyli kaplicę św. Anny. Prawdopodobnie fundatorem kaplicy był Mikołaj Mielecki, wielki hetman koronny, który zmarł w 1585 roku. Tak jak wcześniej pisaliśmy, murowana kaplica powstała przy stojącym już drewnianym kościele pw. św. Mateusza. Kościół w 1604 roku całkowicie spłonął. Parafia odbudowała kościół także drewniany. Kościół murowany rozpoczęto budować w 1662 roku z fundacji rodziny Ossolińskich.

- Dużym utrudnieniem w odsłanianiu malowideł jest ołtarz główny, który obecnie znajduje się w kaplicy. Dużo wiedzy na temat kaplicy możemy uzyskać z akt, które znajdują się w archiwum kurii archidiecezji krakowskiej. Dokumenty z XVI i XVII wieku opisują szczegółowo wizyty biskupie. Jest tam wiele szczegółów związanym z kościołem. Znalazłam opis kaplicy św. Anny, w którym napisano, kto jest tam pochowany. Oczywiście kaplica wcześniej była budowana obok drewnianego kościoła, ale w końcu w XVIII wieku została włączona i wkomponowana w cały murowany kościół. Kaplica Św. Anny jest dość nietypowa konstrukcyjnie. Został w niej pochowany hetman Mikołaj Mielecki. Nam udało się odkryć fragment nagrobka ojca Mikołaja, czyli Jana Mieleckiego. Jak dobrze wiemy, Mikołaj Mielecki był bardzo dobrze znany w królestwie polskim, bo w pewnym momencie pełnił urząd hetmana wielkiego koronnego. Kaplica św. Anny była więc kaplicą grobową rodu Mieleckich - komentuje Elżbieta Graboś.

Gdzie znajduje się hetman?

Niestety, w trakcie prac konserwatorskich nie udało się dokładnie ustalić, gdzie obecnie znajdują się szczątki hetmana Mikołaja Mieleckiego. Pewne jest tylko tyle, że pierwotnie hetman miał swój grób w kaplicy św. Anny.

- Jeżeli chodzi o szczątki doczesne osób, które były tam pochowane, to nie możemy liczyć na dużo. Sądząc po stanie zachowania tablicy grobowej Jana Mieleckiego, to być może ktoś chciał zatrzeć pamięć po tej osobie albo po prostu nie dbano o to i tablica z biegiem czasu ulegała degradacji. W kaplicy funkcjonowało przez pewien czas Bractwo Św. Anny. Być może wtedy przeniesiono szczątki Mieleckich do prezbiterium i może właśnie dlatego odnaleźliśmy tablicę nagrobną właśnie tam? Dawna krypta kaplicy została kilkadziesiąt lat temu zamieniona na kotłownię. Szczątki, które się tam znajdowały, zostały zaniesione na cmentarz. W prezbiterium nie ma zachowanego wejścia do podziemi. Pod stallami znaleźliśmy miejsce, gdzie jest dziura, która mogła prowadzić do krypty. Nie mamy podstaw do eksplorowania krypty, gdyż została zasypana wtórnie. Przełom XIX i XX wieku był okrutny dla takich świątyń jak ta mielecka. Praktycznie każdy kościół miał splądrowane krypty - komentuje Elżbieta Graboś.

Artyści z wyższej półki

Kto mógł stworzyć tak niezwykłe dzieło? Zdaniem konserwator zabytków Elżbiety Graboś - z pewnością był to artysta z wyższej półki. Jeden ze śladów mówi o tym, że żona hetmana Mieleckiego, Elżbieta Radziwiłłówna, mogła zamówić budowę tej kaplicy u braci Kaspra i Sebastiana Fodygów. Konstrukcyjnie kaplica przypomina kaplicę Opalińskich na Świętym Krzyżu, którą wybudowali właśnie Fodygowie. Odkryty fragment płyty nagrobka Jana Mieleckiego może wskazywać na warsztat Santiego Gucciego. Ten artysta działał w niedalekim Pińczowie. Gucci zaprojektował zamek w Baranowie Sandomierskim.

Co z odkryciem?

Freski odkryte na kopule zostaną całkowicie zrekonstruowane. Fragmenty malowideł, które znajdują się na ścianach za ołtarzem, zostaną zinwentaryzowane i poddane konserwacji zachowawczej. Warto podkreślić, że od samego początku te niezwykle kosztowne prace finansuje samorząd miasta Mielca, starostwo, a także marszałek woj. podkarpackiego oraz parafia św. Mateusza w Mielcu. Prace potrwają do świąt. Zostaną wznowione wiosną. Prawdopodobnie piękno kaplicy św. Anny w całości zobaczymy w maju. Pani konserwator już teraz zapowiada, że być może uda się zorganizować specjalne oprowadzanie po kościele z okazji zakończenia prac konserwatorskich.

Prace konserwatorskie w Bazylice Św. Mateusza finansuje samorząd miasta Mielca, starostwo powiatowe, Urząd Marszałkowski Woj. Podkarpackiego w Mielcu, a także parafia Św. Mateusza w Mielcu. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE