Marzena Semen z córką Klaudią mieszka obecnie w Irlandii. Kiedy lekarze wykryli u niej glejaka, trafiła do dublińskiego szpitala, w którym nadal przebywa. Życie matki i córki, które zawsze polegały tylko na sobie, wywróciło się do góry nogami, obie straciły grunt pod nogami. W rozmowie z nami Marzena Semen wyznała, że nie potrafi prosić o pomoc, a fakt tego, że ktoś chce wyciągnąć do niej rękę, onieśmiela ją.
Przyjaciele proszą o pomoc
Gdyby nie głosy jej znajomych, nie dowiedzielibyśmy się o całym dramacie i walce z czasem. Jeden z jej mieleckich przyjaciół napisał: „Mielczanie, którzy pamiętacie pub PIK na Smoczce, jak możecie, to pomóżcie „Marzenie z PIK-a”. Marzena Semen przez lata jako barmanka witała nas uśmiechem i miłym słowem. Teraz potrzebuje naszej pomocy.” Otrzymaliśmy również wyznanie Jadwigi, koleżanki chorej Marzeny: „Pozwoliłam sobie do Was napisać i prosić o pomoc dla mojej koleżanki Marzenki, która znalazła się w bardzo ciężkiej sytuacji życiowej. Jest bardzo pogodną, lubianą, uczynną i bardzo kochającą życie matką samotnie wychowującą córkę, która obecnie mieszka w Irlandii. Od kilku miesięcy zmaga się (ponownie) z ciężką chorobą, jaką jest nowotwór, tym razem jest to glejak.” Jadwiga nie kryje, że Marzena jest bardzo silna i się nie poddaje. Mielczanka mieszkająca obecnie w Irlandii ma dla kogo żyć i musi wygrać walkę z nowotworem, dlatego też po operacji podjęła się leczenia szpitalnego, a także innych metod terapii, które musi pokryć z własnych środków. Ważna jest nie tylko pomoc finansowa, ale i duchowa: „Jeżeli możecie ją wesprzeć finansowo, coś podpowiedzieć odnośnie do leczenia, a może pomodlić się za jej powrót do zdrowia, to z góry dziękuję w imieniu Marzenki i swoim. Każdy grosz w takiej sytuacji jest bardzo potrzebny, każde dobre słowo, czy „Zdrowaśka” są bardzo cenne.”
Więcej w 50 numerze Korso
OD REDAKCJI: możesz pomóc w zebraniu środków na leczenie, brakuje jeszcze 2/3 potrzebnej sumy. Wpłacać pieniądze za pomocą TEJ STRONY.