Każda mała i niepozorna nakrętka przekłada się na realny zysk i pomoc. Okazuje się, że czasem nie potrzeba wiele. Członkowie GRH im. Stanisława Maczka oraz uczniowie z SP w Rzędzianowicach przez ostatni czas gromadzili nakrętki na rzecz dziesięcioletniej Mai.
- 2 sierpnia 2013 r. przyszła na świat nasza wymarzona córeczka – Maja. Mamy już dwóch chłopców, więc tym większa była radość i wyczekiwanie na naszą córeczkę. Wraz z narodzinami Mai przyszedł szok, smutek, niedowierzanie, że nasze dziecko ma zespół Downa. - opowiadali rodzice dziewczynki.
Maja dziś jest już dziesięcioletnią dziewczynką, która w dalszym ciągu wymaga leczenia i rehabilitacji.
- Niestety, do większości lekarzy specjalistów czeka się po kilka miesięcy, w związku z tym zmuszeni jesteśmy umawiać się na wizyty prywatne. Wizyty te kosztują nas ok. 100-180 zł ( plus koszty dojazdu) za jedną konsultację. Mam na myśli neurologa, endokrynologa, kardiologa, neurologopedę, ortodontę. Dzięki natychmiastowej intensywnej rehabilitacji, terapii i leczenia jest szansa na wzrost poziomu rozwoju intelektualnego, językowego, emocjonalnego i społecznego naszej Mai. Każdy dzień bez rehabilitacji jest nie do odrobienia. - zaznacza ojciec Mai.
Terapia i rehabilitacja dziewczynki jest nadrzędnym celem całej rodziny. Ograniczenia finansowe powodują, że nie zawsze udaje się zapewnić Mai rehabilitację, jakiej wymaga.
Członkowie GRH im. Stanisława Maczka oraz uczniowie z SP w Rzędzianowicach zebrane korki przekazali ojcu dziewczynki, a nie było ich mało. Wśród kilkunastu foliowych worków był też jeden ogromny big bag z plastikowymi nakrętkami.
- To nie jest pierwsza tego typu akcja. Zawsze na początku roku, przeważnie to rodzice sami się zgłaszają do nas lub nauczyciele też wynajdują takie dzieciątka, które potrzebują takich zbiórek. Jak przekazała mi opiekun szkolnego koła wolontariatu, tylko nasze dzieciaki zebrały ok. 270 kg nakrętek, a podejrzewam, że drugie tyle przywiozła jeszcze grupa RH im. Stanisława Maczka, więc ilość ta robi wrażenie, ale jest to też podwójna korzyść. Każda ta jedna nakrętka i nie pójdzie do lasu, nie pójdzie do ziemi, do rzeki — tylko dostanie nowe życie, a przede wszystkim możemy pomóc. - podkreśla dyrektor szkoły Izabela Kobylarz.
Żeby przyłączyć się do nakrętkowej zbiórki, wystarczy nakrętki po wypitym napoju nie wyrzucać do śmieci, tylko wrzucić ją do jednego metalowych skrzynek-serduszek lub w miejsca, gdzie takie nakrętki są zbierane.
- Następnie po nie przyjeżdża samochód z fundacji lub ja, w zależności od miejsca i przekazuje je właśnie fundacji. Pojemniki w kształcie serc widać w różnych częściach naszego miasta czy powiatu. Oznacza to, że jest wiele osób, które chcą pomagać i wiele dzieci, które tej pomocy potrzebują. Specjalne serce dla Mai znajduję się w Tarnobrzegu, stamtąd nakrętki głównie trafiają na subkonto Mai. - opowiada tata dziewczynki.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.