Businness Centre Club przebadała ponad 600 firm, pytając je o ograniczenia wprowadzone w ostatnich tygodniach. Zdecydowana większość z nich, bo 84 procent uważa, że gospodarkę należałoby bezzwłocznie „odmrażać”. Jednocześnie przedsiębiorcy wskazali, że w pierwszej kolejności powinny zacząć ponownie funkcjonować zakłady fryzjerskie, kosmetyczne, salony tatuażu (tak twierdzi 65,8 proc.), galerie i centra handlowe (54 proc.), hotele i inne miejsca noclegowe (46,1 proc.), restauracje, kawiarnie i bary (42,1 proc.). Poza tym większość przedsiębiorców uważa, że dobrym rozwiązaniem byłoby zniesienie limitu osób w sklepach, na targu, poczcie.
Przedsiębiorcy uważają, że aby skutecznie pomóc w "odmrażaniu" poszczególnych branż oraz całej gospodarki, stopniowo powinny być znoszone wszystkie ograniczenia, w zamian za nakaz poruszania się w przestrzeni publicznej w maseczkach, z zachowaniem bezpiecznej odległości oraz dezynfekcji rąk.
Jak obliczył Businnes Centre Club zamknięcie polskiej gospodarki to strata rzędu 7-8 miliardów złotych dziennie.
Na razie rząd pozwolił nam wejść do lasów i parków, biegać i jeździć rowerem, w większej niż do tej pory liczbie robić zakupy i uczestniczyć w mszach świętych. Wczoraj premier Mateusz Morawiecki zapowiedziała kolejne rozluźnienia od 4 maja polegające na możliwości uprawiania w ograniczonych grupach sportu i uczestniczenia w zajęciach rekreacyjnych. To wszystko niewiele jednak ma wspólnego z „odmrażaniem gospodarki”.
Zaniepokojeni przedłużającym się zamknięciem gospodarki przedsiębiorcy zorganizowali przedwczoraj protest w Katowicach. W obronie ich firm i zatrudnionych w nich pracowników stają także samorządowcy. 21 prezydentów, burmistrzów i wójtów nadmorskich miejscowości wystosowało list do minister rozwoju Jadwigi Emilewicz.
Samorządowcy proszą o pilne spotkanie i wspólne wypracowanie strategii, która pomogłaby zapobiec katastrofie branży turystycznej. Przekonują, że bez konkretnych i szybkich rozwiązań w niektórych miejscach Polski szykuje się wielki kryzys, którego rezultatem będzie bezrobocie rzędu 50 procent.
"Jeśli obecna sytuacja zamrożenia tej części gospodarki będzie się przedłużać, to wiele naszych miast i wsi podzieli los gmin popegeerowskich z lat 90-tych. Bieda zajrzy w oczy olbrzymiej rzeszy drobnych polskich przedsiębiorców i pracowników najemnych. W niektórych zwłaszcza mniejszych miejscowościach bezrobocie może sięgnąć nawet 50 procent" - przekonują w swoim liście samorządowcy.