reklama

Nowy świadek – nowe okoliczności

Opublikowano:
Autor:

Nowy świadek – nowe okoliczności - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościMiały być mowy końcowe, a akta wracają do prokuratury w celu uzupełnienia postępowania przygotowawczego. Istotne dla całej sytuacji fakty przedstawił nowy świadek, który został przesłuchany na ostatniej rozprawie. To ciąg dalszy procesu w sprawie wypadku w Weryni.

Przesłuchiwany 33-letni świadek rzucił nowe światło na przebieg tragicznego w skutkach wypadku, dokładnie relacjonując przebieg wydarzeń z Wielkiej Soboty ubiegłego roku.

Ja jechałem za tirem

- Było ślisko, padała mżawka, jechałem jakieś 20 - 30 metrów bezpośrednio za samochodem ciężarowym, który brał udział w wypadku i widziałem moment zderzenia – zaczął swoje zeznania świadek, którego wcześniej nikt nie przesłuchiwał. I tu już mamy nową ciekawostkę, ponieważ na wcześniejszej rozprawie zeznawała kobieta, która twierdziła, że ona jechała bezpośrednio za tirem.

Dalej świadek opowiada, że jechał około 50 km/h, a sam wypadek wydarzył się na zakręcie. - Przez ułamek sekundy przed samym zderzeniem widziałem nadjeżdżającego z przeciwka białego busa, który później zniknął mi z oczu – relacjonował.

Moment zderzenia

- Następnie widziałem, jak bus na swoim pasie poruszał się jakby w poprzek drogi. Tył busa zajmował część lewego pasa i torem poślizgowym uderzył w przód ciężarówki, za którą ja jechałem. Przód busa w chwili uderzenia znajdował się przy prawej krawędzi drogi. W momencie zderzenia samochód nie wykonał żadnych manewrów czy obrotów i wpadł w prawe pobocze – zeznawał dalej.

I tu kolejna nowość: Z opinii biegłego wynikało, że pojazd po zderzeniu wykonał obrót o 360 stopni i uderzył w skarpę.

Dalej świadek relacjonował, że widząc to zdarzenie, szybko się zatrzymał i od razu zadzwonił na policję. - Wyszedłem z samochodu razem z pasażerem, z którym jechałem i podeszliśmy do busa. Silnik dalej pracował i wychodziły z niego opary, dlatego osoba, z którą jechałem, podeszła do pasażera siedzącego z przodu busa i prosiła go, aby wyłączył silnik – mówił.

Wypadek nie wyglądał groźnie

- W momencie zderzenia nie pomyślałem, że to będzie taka wielka tragedia, ponieważ ten wypadek nie wyglądał tak groźnie – przekazał sędziemu świadek.

Dodaje, że gdy już zadzwonił na policję i zaczął rozglądać się dookoła, to widział osoby leżące na poboczu. - Wraz z kierowcą busa sprawdzaliśmy funkcje życiowe ludzi leżących koło busa. Kierowca był w panice, krzyczał, chodził dookoła i sprawdzał, co się stało, czy jego koledzy żyją, czy nie – zeznawał. - Natomiast jeśli chodzi o pasażera busa, to postanowiliśmy go pilnować, bo odchodził od pojazdu, był chyba w szoku – dodał.

Szczegółowe pytania i odpowiedzi

Na pytanie prokuratora, czy tir, widząc nadjeżdżającego busa, odbił w prawo, świadek odpowiedział: - Nie zauważyłem takiej reakcji, nie było gwałtownych ruchów tego pojazdu. Nie mogłem widzieć tego, co się działo z prawej strony tira, bo siedziałem jako kierowca w swoim samochodzie.

Następnie wyjaśnił wątpliwości oskarżycieli pomocniczych, dotyczące braku obrotu busa po zderzeniu: - Po zderzeniu z tirem bus jakby odleciał w pobocze, ale nie wykonał żadnych obrotów – odpowiedział zeznający. - Nie widziałem, jak osoby, które później leżały na poboczu, w chwili zderzenia wylatywały z busa. Później dotarło do mnie, jak było dużo tych osób. Ciała ofiar były tak ułożone, jakby powypadały we wszystkich kierunkach – dodał.

Ciąg dalszy w 8 numerze Korso.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE