Temat wątpliwego bezpieczeństwa wynikającego z częściowego zaledwie obwałowania Brnia wielokrotnie poruszany był na sesjach rady gminy. Ostatni raz powrócił na obrady w piątek, 29 kwietnia.
Złe wały i bobry
– Mieszkańcy Wadowic Dolnych upominają się o przebudowę prawobrzeżnego wału na rzece Breń. Nie jest to tylko sprawa naszej wsi – mówiła sołtyska Janina Midura, przekonując, że w razie nadejścia powodzi, straty poniesie cała gmina. – Wniosek o dokończenie wałów składałam już kiedyś w rzeszowskim zarządzie melioracji, ale otrzymałam negatywną odpowiedź. Zwracam się więc z prośbą, by z podobnym wnioskiem wystąpiła gmina. To sprawa wielkiej wagi – podkreśliła na koniec. Ale w zgłaszaniu problemów dotyczących Brnia nie była sama. Radny Franciszek Kagan również powiedział o tym, co leży na sercu mieszkańców, tym razem Zabrnia. To bobry, które Breń upodobały sobie ostatnio w szczególny sposób. – Jak tylko natrafi ą na jakieś drzewo, niszczą je doszczętnie. Jedno z nich od jakiegoś czasu obserwuję. Czekam wręcz, aż się przewróci, bo tak mało z niego zostało – mówił, a do wniosku związanego z dewastacją przyrody przez bobry szybko przyłączył się również sołtys Kosówki, Józef Szot. – Mieszkam około 300 metrów od granicy z województwem małopolskim. Tam Breń jest pięknie wyregulowany, oczyszczony i zadbany. A po naszej stronie? Wygryzione konary i gałązki zalegające na rzece i powstające na środku wysepki. Do tego, bobry coraz częściej dewastują również pola i niszczą wały, które i tak nie dają nam tyle bezpieczeństwa, ile powinny. Mogę zrobić zdjęcia i pokazać prasie – mówił pan Szot. Lepszego zaproszenia do zainteresowania tematem nie było nam już trzeba.
Więcej w 20 numerze Korso