„Codziennie widzę te same psy przy skrzyżowaniu — one ganiają rowerzystów, hasają między nogami. Moja córka boi się teraz sama jeździć do szkoły” — mówi jedna z mieszkanek miejscowości pod Mielcem.
Jedna z czytelniczek opisała zdarzenie, które — jak sama przyznaje — mogło mieć poważne konsekwencje. Rankiem, jadąc z córką na rowerze, zauważyła, że spod bramy pobliskiego domu wybiegł pies i zaczął gonić ich z odsłoniętymi zębami.
„Próbowałam zwolnić, krzyczeć, zrobić wszystko, żeby go spłoszyć. Pies doskoczył, córka zaczęła płakać. W ostatniej chwili odruchowo kopnęłam zwierzę — to był instynktowny ruch, by go powstrzymać. Na szczęście nikt nie został pogryziony, ale właściciel zaraz wybiegł i zaczął mnie wyzywać i obwiniać” — relacjonuje kobieta.
Jej słowa pokazują dwa aspekty problemu: realne zagrożenie dla bezpieczeństwa oraz brak wyczucia u niektórych właścicieli, którzy bagatelizują ryzyko albo reagują agresją wobec osób postronnych.
Mieszkańcy, którzy doświadczyli zagrożenia, powinni:
- niezwłocznie zgłosić zdarzenie do Straży Miejskiej lub Policji — zwłaszcza gdy pies agresywnie gania ludzi przy drogach czy ścieżkach rowerowych;
- zebrać dowody: zdjęcia, nagrania video, dane świadków — to ułatwia dalsze czynności;
- w przypadku pogryzienia natychmiast udać się do placówki medycznej i zgłosić zdarzenie; kontakt z weterynarzem i sprawdzenie szczepień zwierzęcia także może być istotne;
- zgłosić sprawę do urzędu gminy lub do inspekcji weterynaryjnej, jeśli pies pozostaje bez opieki lub właściciel zaniedbuje obowiązek szczepień.
Sprawa dotyczy nas wszystkich. Właściciele psów powinni pamiętać, że ich obowiązki nie kończą się na zapewnieniu zwierzęciu jedzenia — to także troska o bezpieczeństwo sąsiadów.
Komentarze (0)