- Mamy zastrzeżenia co do terminów wymaganych przez wojewodę. Bo dzieje się tak, że pismo wpływa do powiatu po południu, my dostajemy je rano i w tym samym dniu mamy przygotować dokumenty na osuwiska i pięć zadań drogowych - mówił zirytowany Maciej Jemioło.
Jak podkreślał członek zarządu, na przygotowanie tych wszystkich zadań jest mało czasu.
- Trzeba wypełnić tabelki, trzeba zrobić kosztorysy. Do wojewody pismo wpływa tydzień wcześniej, następnie trzymają go sobie przez tydzień, a do nas rzucają w ostatniej chwili. I przez jeden dzień mamy to wszystko zrobić - opowiadał Maciej Jemioło.
- Prosiłem też gospodarzy gmin, że jak będzie konwent, to żeby jakieś pismo wystosowali do wojewody w tej sprawie. Nie można traktować się niepoważnie - dodał.
Maciej Jemioło mówił także o tym, że w niektórych gminach jest tylko jedna osoba zajmująca się drogami.
- I co by było, gdyby na przykład ten urzędnik był chory? - pytał Jemioło. Jak podkreślał członek zarządu powiatu, dodatkowo w informacji od wojewody było zaznaczone, że jeżeli wnioski nie zostaną przesłane w wyznaczonym terminie, to znaczy, że dana jednostka nie jest zainteresowana wsparciem.
- To jest niepoważne traktowanie tych niższych urzędów. Tak, zdążyliśmy, siedzieliśmy bardzo długo, gdyż nie jest to prosta rzecz. Złożyliśmy wniosek na pięć dróg i na dwa osuwiska (w Podolu i Zgórsku). Jest to wszystko dopełnione, ale stawaliśmy na głowie, żeby się wyrobić w czasie - podsumował Maciej Jemioło.
