Jak relacjonują okoliczni mieszkańcy, ulewa, która przeszła przez Mielec kilka dni temu, była nagła, intensywna i... niszcząca. Woda lała się strumieniami, a wichura łamała konary jak zapałki. Efekty? Na pierwszy rzut oka widać je właśnie tutaj – przy szkole „Groszkowskiego”.
Połamane drzewa zalegały całą noc na ulicy. Strażacy pojawili się niemal natychmiast, ale pracy było tyle, że do rana wszystko nadal wyglądało jak po tornadzie – mówi pani Helena, mieszkanka jednej z kamienic przy ul. Warszawskiej.
Woda przeciekała do wnętrz, nie tylko w prywatnych domach, ale również w samym budynku szkolnym. W niektórych miejscach trzeba było prowizorycznie zabezpieczyć konstrukcje plandekami, by uniknąć dalszych szkód.
Droga zamknięta. Ruch? Tylko częściowy
Od strony technicznej sprawa wygląda jasno: ulica Warszawska jest częściowo nieprzejezdna.Pracownicy służb miejskich usuwają błoto z jezdni, czyszczą studzienki, sprawdzają stan podmytych krawężników. Tu nie ma mowy o normalnym ruchu – to walka o przywrócenie porządku.Przejście wokół budynku jest ograniczone.
Podsumowując
To nie był zwykły deszcz. Ulica Warszawska, otoczenie szkoły i cała infrastruktura w tej części Mielca muszą teraz poradzić sobie z konsekwencjami czegoś więcej niż tylko nawałnicy. To test – dla mieszkańców, służb i lokalnej społeczności. Wszystko wskazuje jednak na to, że jeśli pogoda pozwoli, już wkrótce sytuacja się unormuje. Na razie jednak – ostrożność i cierpliwość to najlepsza strategia.
Komentarze (0)