reklama

Mielczanka we Włoszech: "Ulice są prawie puste"

Opublikowano:
Autor:

Mielczanka we Włoszech: "Ulice są prawie puste" - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPani Monika mieszka niedaleko Bresci (w północnych Włoszech). Opowiedziała nam, co dzieje się kraju, w którym odnotowano najwięcej w Europie zachorowań i zgonów na koronawirusa.

 - Mieszkam koło Bresci. Jest całkowity zakaz robienia przyjęć, msze wstrzymane , większość barów i małych sklepików jest zamknięta. Do sklepów wchodzi się po 10-15 osób w rękawiczkach gumowych i maskach. Jest totalny zakaz wychodzenia z domu.... Tylko jedna osoba z rodziny może jechać po zakupy - to jest jak na razie kontrolowane przeważnie po południu. W sklepach były pustki, ale teraz jest towar systematycznie dowożony i nie ma problemu.
Rodzice mogą ponieść karę finansową za dzieci nieletnie które " włóczą" się po ulicach. Większość biur jest zamknięte, większość fabryk od wczoraj zamknęli, mają być wstrzymane od dzisiaj kursy autobusowe.

Jak wygląda sytuacja na ulicach?

Sklepy z odzieżą , obuwiem są zamknięte. Chcą wszystko zamknąć na 2 tygodnie i żeby ludzie nie opuszczali mieszkań... Nie robili imprez pod karą wysokiej grzywny...  Może w ten sposób powstrzyma się dalsze rozprzestrzenianie wirusa.

Ludzie stosują się do zakazu?

- Najpierw były protesty, ale w końcu zagrożenie doszło to do ludzi i siedzą w domach ... Ulice są prawie puste. Sami proszą, aby zamknąć wszystko na 2 tygodnie.

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE