reklama

Kto kandydatem na prezydenta? Komentarz Marcina Serafina.

Opublikowano:
Autor:

Kto kandydatem na prezydenta? Komentarz Marcina Serafina. - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościWyścig o fotel prezydencki powoli nabiera tempa. Póki co nie znamy nawet daty wyborów, ale śmiało można stwierdzić, że nawet jeśli nie sam wyścig, to ruszyły już do niego przedbiegi, walka o pole position. Tak twierdzi nasz komentator Marcin Serafin.

Nie uważam, żeby dobrym wyborem było wybranie partyjnego prezydenta. Takiemu o wiele łatwiej jest przenosić politykę na lokalne podwórko. Plusem jednak mogłoby być wsparcie z województwa, pod warunkiem że przyszły jego marszałek będzie należał do tej samej opcji. I tak, jeśli chodzi o prezydentów polskich miast będących nominatami partyjnymi, na początku tej kadencji wśród 107 tylko w nieco ponad połowie byli to członkowie partii politycznych. Resztę stanowili mniej lub bardziej niezależni samorządowcy. Tymczasem największe polskie miasto, w którym rządzi Prawo i Sprawiedliwość, to... Nowy Sącz.

Tajemniczo zapowiada się właśnie kandydat PiS-u, bo raczej powinniśmy przyjąć, że taki będzie. Tym razem powinien to być już tylko jeden kandydat. Tutaj wiele zależy od tego, jak potoczą się lokalne wybory partyjne, która grupa przejmie władzę i uzyska pełnomocnictwa do mianowania kandydatów. Dodatkowo raczej ze środowisk PiS-u może pojawić się ewentualny komisarz, o którym tyle się w Mielcu mówi, a który mógłby uzyskać pewien handicap, gdyby zdecydował się na późniejszy start.

Z wiadomych względów nie należy spodziewać się kandydatury Daniela Kozdęby. Wydaje się też, że Razem dla Ziemi Mieleckiej nie powtórzy już spektakularnego osiągnięcia sprzed 3 lat, gdyż Kozdęba nie zdążył wychować sobie żadnego następcy, a sprawujący urząd wiceprezydenci nie tylko nie są do końca z jego bajki. Pokrótce widzę to w ten sposób, że z jednej strony jest technokrata Tadeusz Siemek, a z drugiej przegrywający z kretesem z debiutującym Jakubem Blicharczykiem w swoim okręgu do rady Jan Myśliwiec. Żaden z nich nie gwarantuje kontynuacji wdrażania wizji "smart Mielca" przez Kozdębę, ani przede wszystkim sensownego wyniku w wyborach.

Nasz Mielec już jakiś czas temu zaczął promować Bogdana Bieńka, którzy może wypłynąć na fali swoistej tęsknoty mielczan za sprawdzonym gospodarzem, Januszem Chodorowskim. Niestety, nie jestem przekonany, czy jego charyzma pozwoli na osiągnięcie przyzwoitego wyniku. W tym środowisku jest jeszcze także Zdzisław Nowakowski, na pewno mający aspiracje powrotu do lokalnej polityki.

Czy pojawią się inni kandydaci? Zobaczymy. Wydaje się, że Porozumienie Samorządowo-Gospodarcze, mające swoich przedstawicieli w radzie powiatu, w mieście nie ma już czego szukać. Oprócz tego w poprzednich wyborach wystartowały dwa niezależne komitety, które wystawiły swoich prezydentów. Przez ostatnie 3 lata w Mielcu miało miejsce kilka obywatelskich inicjatyw, których liderzy nierzadko poparcie społeczne chcą przekuć na wynik wyborczy.

Niezależnie od tego z jakiego komitetu, prezydent Mielca to musi być człowiek z wizją, pewną strategią. Musi wiedzieć, gdzie chciałby widzieć Mielec na końcu swojej kadencji. I to właśnie nie tylko tej czteroletniej. Prezydent Mielca musi pamiętać o tym, że na tych czterech latach nie kończy się świat i nawet jeśli nie osiągnie reelekcji, Mielec nie zniknie z mapy i pozostanie dobrem nas wszystkich, o które musimy wspólnie dbać. Powinien to być także gospodarz, znający techniki zarządzania nie tylko ze szkoleń i podręcznika do przedsiębiorczości, ale z własnego doświadczenia. Myślę, że te cechy należy wymienić w szczególności, zakładając, że będzie to także, a może przede wszystkim, dobry człowiek. Powyższe rady są bardzo uniwersalne. Odnoszą się do robienia polityki na każdym szczeblu. Czasem jednak wydaje się, że o tych prostych radach zapominają nie tylko samorządowcy, ale przedstawiciele wszystkich szczebli władzy. Ciągłe zmiany prawa, do którego oczywiście władza ma mandat nie są jednak korzystne dla obywateli. Stałość i niezmienność prawa daje gwarancje pewności obrotu i poczucia bezpieczeństwa.

Reasumując, wszystko przed nami, choć wyborcza atmosfera coraz bardziej gęstnieje. Przez rok może się wiele wydarzyć, bo kto w 2013 roku spodziewał się, że po dwudziestu laty Janusz Chodorowski ustąpi niemal dwukrotnie młodszemu kandydatowi. I to Danielowi Kozdębie!

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE