Czas likwidacji małych szkół, dotknął również tę wiejską placówkę. Pomimo sprzeciwów mieszkańców, gmina nie była w stanie utrzymać szkoły z powodu niedostatecznej liczby uczniów. Budynek przez pewien czas stał opustoszały, jednak kilka nowych mieszkanek wsi postanowiło zmienić ten stan rzeczy i założyły stowarzyszenie, mające na celu reaktywację szkoły.
Pod wodzą zaangażowanych mieszkańców, budynek został odrestaurowany i odmalowany, a gruz został wywieziony. Szkoła zyskała nowe życie i tworzyła wspaniałe warunki do nauki. Klasy były niewielkie, a zespół nauczycieli składający się z młodych i ambitnych pedagogów stworzył wspaniałą atmosferę pracy. Panie ze stowarzyszenia również wnieśli swój wkład, pisząc projekty i pozyskując fundusze, co pozwoliło doskonale wyposażyć szkołę.
Jednakże, na początku maja pojawiły się niepokojące informacje. Uczniowie z piątej, szóstej i siódmej klasy zaczęli skarżyć się na niewłaściwe zachowanie księdza podczas lekcji religii. Twierdzili, że ksiądz dotykał ich niewłaściwie - dotykał ich po udach, wkładał rękę między nogi, a także głaskał ich plecy, schodząc ręką na pośladki. Te sytuacje wywoływały w nich duży dyskomfort i niepokój.
Jako dyrektorka szkoły, miała obowiązek zgłosić podejrzenie przestępstwa. Ignorowanie sytuacji mogłoby przynieść jej osobiste konsekwencje prawne. Dzieci zgłosiły problem swoim nauczycielom, a ci z kolei przekazali informacje dyrektorce. Jako osoba kierująca placówką oświatową zorganizowała natychmiast spotkanie dzieci z rodzicami. Celem spotkania było uspokojenie dzieci i zapewnienie im poczucia bezpieczeństwa. Chciała, aby wiedziały, że nie pozostaną same z tym problemem i że zostaną należycie otoczone opieką. W celu zapobieżenia dalszym incydentom dyrektorka skontaktowała się również z księdzem i poprosiła go, aby wstrzymał się od przychodzenia do pracy.
Rodzice dzieci, które zgłosiły problem, niestety nie wszyscy uwierzyli w relacje dzieci i nie poparli działań dyrektorki. Po zorganizowaniu spotkania z przedstawicielem kurii wieś zaczęła bronić księdza i zaatakowała dyrektorkę szkoły. Skandowano obelgi, a nawet grożono jej fizycznym atakiem. Dyrektorka została zmuszona do opuszczenia szkoły, a wieś zażądała zmiany zarządu stowarzyszenia prowadzącego szkołę.
Dyrektorka zgłosiła sprawę policji, która wszczęła śledztwo. Jednak ostatecznie sprawa została umorzona, a ksiądz powrócił do parafii, choć już nie pełnił funkcji nauczyciela religii. Kobieta musiała zmierzyć się z ostracyzmem społecznym i konsekwencjami wynikającymi z jej działania, jakże słusznego działania.
Najbardziej straszne były słowa mieszkańców wioski:
Ale co się takiego stało? Księża zawsze macali, sadzali sobie dzieci na kolana. Żeby pani wiedziała, co się kiedyś działo.
Reakcja wsi na tę sytuację może być wynikiem różnych czynników, takich jak silne więzi społeczne, obrona autorytetu duchownego czy niewiedza na temat skali problemu molestowania dzieci. Istnieje również niechęć do przyznania się do istnienia problemu w społeczności, co może prowadzić do zaprzeczania i oskarżeń osób, które go zgłaszają.
Należy podkreślić, że każde oskarżenie o molestowanie powinno być traktowane poważnie i zgłaszane odpowiednim organom. Molestowanie dzieci to poważne przestępstwo, które wymaga działania i wsparcia dla ofiar. Ważne jest, aby dzieci czuły się bezpieczne i chronione w swoim środowisku edukacyjnym, a osoby odpowiedzialne za ich opiekę powinny działać zgodnie z obowiązującymi procedurami i przepisami, aby zapewnić im bezpieczeństwo i dobrostan, tak jak zrobiła to dyrektorka szkoły.
Rozmowę z dyrektorką szkoły, w której doszło do molestowania młodzieży rozmawiała redaktorka Agata Kulczycka z Gazety Wyborczej. TUTAJ możecie przeczytać całą rozmowę.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.