Pan Mariusz z Dobrynina poszedł z córką nad Wisłokę w okolicach Rzemienia. - W pewnym momencie na brzegu rzeki zauważyłem coś na kształt grubej gałęzi, wyciągnąłem ją z wody i zorientowałem się, że to nie gałąź, ale gruba kość - opowiada.
Mężczyzna przyniósł kość do domu. Zaintrygowany, postanowił dowiedzieć się czegoś więcej na temat znaleziska.
W tym celu zadzwonił do nas. - Pomóżcie mi zidentyfikować stworzenie, do którego ta kość może należeć - poprosił.
Kość pokazaliśmy dyrektorowi Muzeum Regionalnego w pałacyku Oborskich, Jerzemu Skrzypczakowi. - Możliwe, że to mamucia kość, jednak aby to stwierdzić, musiałbym ją pokazać archeologom z Krakowa, którzy mają doświadczenie w tej kwestii. Trzeba to sprawdzić, bo czasami można pomylić kość mamuta z kością na przykład konia - powiedział dyrektor.
Kość została przekazana specjalistom do zbadania. Poinformujemy czytelników, gdy otrzymamy wyniki. Wiemy jednak, że wszystkie fragmenty kości oraz zęby mamuta, które znajdują się w mieleckim muzeum, znalezione zostały na tym samym odcinku Wisłoki w Rzochowie. Tam też trzy lata temu kilku młodych chłopaków znalazło gigantyczny mamuci kieł. W tym też rejonie pan Mariusz odnalazł być może kolejny fragment mamuciej kości.