Przestrzega też, że najgorszym dniem dla miłośników dwóch kółek jest niedziela. To właśnie tego dnia do "puszek" siadają niedzielni kierowcy, którzy odpalają swoje pojazdy raz w tygodniu, by pojechać do kościoła i po zakupy. To oni, zdaniem motocyklisty, są najbardziej niebezpieczni. Podobnie jak ci, którzy wyjeżdżają z bocznych ulic na drogę główną. - Mam na nich taki sposób: póki jeszcze stoją w tej bocznej uliczce, staram się nawiązać kontakt wzrokowy. Jeśli się uda, można mieć nadzieję, że mnie zobaczą i nie wjadą w ostatniej chwili na ulicę, sądząc, że jednak jakoś się zmieszczą.
Więcej w 13 numerze Korso