- Chcę Polski, która szanuje wszystkich. Państwa, które dba o każdego obywatela, niezależnie od statusu materialnego, miejsca urodzenia, od wykształcenia, od tego, co robi w życiu. Jeżeli dobrze służy swojej rodzinie, swoim najbliższym, ciężko pracuje, to państwo powinno go wspierać. Jeżeli potrzebna jest pomocna dłoń jak w czasie koronawirusa - przedsiębiorcom, pracownikom, służbie zdrowia, to się tę rėkę wyciąga. W taką Polskę wierzę i o taką będę zabiegał - mówił Władysław Kosiniak-Kamysz.
Będę pytał [o zdanie], ale moich rodaków, a nie liderów partyjnych, namiestników. Nie mam naczelnika nad sobą, nie mam złowrogiego prezesa czy przewodniczącego. Jestem jedynym samodzielnym kandydatem z doświadczeniem. 20 lat ciężko przepracowałem, również na ziemi mieleckiej z samorządowcami, z rolnikami z tej ziemi, broniąc ich prawa do tego, aby mogli w tradycyjne sposób prowadzić masarnie, żeby ta ziemia była w polskich rękach - dodał.
Wprowadzałem różne rozwiązania, żeby polepszyć życie polskich rodzin, jak choćby urlop rodzicielski, tysiąc złotych na każde dziecko, oskładkowanie umów zleceń, polityka senioralna. To są moje osiągnięcia - wymieniał.