Ale czy obecny system jest sprawiedliwy? Czy jeśli w domu mieszka pięć osób i mają jeden kubeł śmieci, a w drugim domu mieszka jedna osoba i również ma jeden kubeł śmieci, to opłata dla tych pierwszych powinna być 5 razy wyższa? Czy koszty wywiezienia kubła 5-osobowej rodziny są wyższe? Temat śmieci jest sprawą trudną. Wiąże się bezpośrednio z zagrożeniem procederu ich spalania w przydomowych kotłowniach, co powoduje zanieczyszczenie powietrza, czyli tzw. niską emisję. Karanie takich występków powinno być realizowane z odpowiednią surowością i być nagłaśniane. Dlatego też zmiany dotyczące opłat i warunków odbioru odpadów należy poprzedzać dogłębną analizą oraz wspomagać odpowiednimi działaniami edukacyjnymi.
Tych ostatnich w moim mniemaniu brakuje. Często w prywatnych rozmowach podnosi się fakt, iż zachęta rzędu kilku złotych rabatu za segregowanie jest niewystarczającym powodem do zmiany przyzwyczajeń. Ale czy musi być jeszcze taniej, żeby większa liczba mieszkańców chciała segregować odpady? Czy segregacja nie ma nas uchronić przed kolejnymi górami śmieci, z którymi coś później trzeba zrobić? A teraz ciekawostka. Do 2020 roku poziom recyklingu w polskich gminach ma osiągnąć 50%, co oznacza że połowa wytworzonych śmieci musi nadawać się do ponownego przetworzenia. Ponadto do 2030 roku Polska ma ograniczyć składowanie odpadów komunalnych do 10%. Jak to wygląda u ciebie w domu?
I tu przechodzimy do kwestii kolejnego komina. Nie tego, którego tak wiele osób ma dość. Potencjalnego NOWEGO komina spalarni odpadów, która miałaby pożerać góry naszych i cudzych śmieci, a następnie puszczać je z dymem. Kolejnym dymem w już i tak ciężkim mieleckim klimacie. Zwracam się z apelem do czytelników. Ograniczmy ilość śmieci w domu, segregujmy odpady i oszczędźmy naszym dzieciom kolejnego komina.