Trudno bronić takiego delikwenta, który w miejscu publicznym załatwia potrzeby pierwszego rzędu, choć ma nieopodal toaletę. Ale trudno też bronić władz porządkowych, które wypisują mandat za „sikanie po krzakach”, bo albo toalety nie ma w ogóle, albo pobliska zamknięta na trzy spusty, albo tak zaniedbana, że strach do niej wejść przed obawą chorób wenerycznych.
Więcej w 24 numerze Korso