reklama

Dwa żywioły Krzysztofa Czai

Opublikowano:
Autor:

Dwa żywioły Krzysztofa Czai - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościNa co dzień biznesmen znany w całym regionie, po godzinach odlatuje w przestworza, zostawiając przyziemne problemy na dole. O swoich dwóch żywiołach specjalnie dla nas opowiada Krzysztof Czaja.

Ziemia, czyli biznes
Zaczynał tak dawno, że, jak żartuje, nawet nie pamięta, kiedy to było. - To był 1990 rok, skończyłem właśnie technikum elektryczne - "przypomina" sobie po chwili. Marzyłem o tym, by mieć własną firmę. Byłem przyzwyczajony do tego, by pracować już od najmłodszych lat, lubiłem być samodzielny. Pracowałem już nawet jako 17-latek, więc otworzenie firmy nie było dla mnie niczym niezwykłym - przyznaje Krzysztof Czaja.

Ten pierwszy Czajen, którego wielu mielczan nawet już nie pamięta, był zdecydowanie inny niż dzisiejsza firma, będąca marką znaną daleko poza granicami Mielca i powiatu mieleckiego. Wtedy internet był jeszcze pojęciem nieznanym, ale na rynek zaczęły wchodzić komputery, trzeba było więc osób, które szkoliłyby miłośników technicznych nowości. - Zacząłem od działalności edukacyjnej - wspomina Krzysztof Czaja. - Po naukę obsługi komputera przychodzili ludzie w różnych wieku, pracujący i bezrobotni. W ciągu 60 godzin kursu przekazywaliśmy im podstawową wiedzę o tym, jak obsłużyć komputer, a prócz tego składaliśmy i sprzedawaliśmy komputery. Szło nieźle, chętnych nie brakowało. Przeszkoliliśmy ponad 2 tysiące osób. Cały swój czas poświęcałem firmie: przechodziłem rano, wracałem do domu po 21- wspomina. Z niektórymi ludźmi  z tamtych lat pracuję do dziś.

Po latach  wie, że warto było i że nic nie przychodzi ot tak, bez wysiłku. Czasem nawet na ulicy spotyka kogoś, kto zaczepi i powie: to do pana przychodziłem po nauki komputerowe.

7 lat później, czyli w 1997 roku, został dostawcą internetu, co też nie przyszło łatwo. To był trzeci filar firmy, prócz działalności edukacyjnej i sprzedaży komputerów, który z czasem stał się główną częścią działalności. - Na początku było wiele problemów, którym trzeba było stawić czoła - opowiada. - Przede wszystkim uzyskanie pozwoleń wejścia na budynki było wtedy nie lada wyzwaniem. Nie było żadnych przepisów w tym zakresie. Często zgoda wejścia do budynku była zgodą uznaniową. To bardzo ograniczało rozwój.

Dlatego najpierw zdobył rynki Połańca i Staszowa, bo tam było łatwiej. Dopiero później wkroczył na mielecki teren, który do dziś ciągle rozwija, dostarczając coraz to nowych produktów. Już teraz jest dostawcą internetu, telewizji i telefonu, i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Ciągle inwestuje, rozwija się. Planuje budowy nowych sieci w naszym powiecie m.in. w Pławie, Orłowie, Woli Pławskiej, Mielcu oraz Padwi. Chce za moment uruchomić telefonię komórkową. Ta usługa jest właśnie testowana.

Rozwój firmy najlepiej obrazuje stan zatrudnienia, który zmienił się na przestrzeni  tych wszystkich 27 lat. Krzysztof Czaja zaczynał sam, dziś zatrudnia 30 osób.

Więcej w 37 numerze Korso

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE