reklama

Coraz więcej osób bierze udział w szkoleniach z pierwszej pomocy w regionie

Opublikowano:
Autor:

Coraz więcej osób bierze udział w szkoleniach z pierwszej pomocy w regionie - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościInstruktorzy, którzy prowadzą zajęcia z dziećmi, kierowcy miejskich autobusów, strażnicy miejscy, urzędnicy, pracownicy hal produkcyjnych i wiele innych grup zawodowych szkoli się w mieleckim pogotowiu z zakresu pierwszej pomocy. Co ciekawe, nie w każdym z tych miejsc wymagany jest dokument potwierdzający, że pracownik jest przeszkolony i nie każda instytucja czy zakład musi takie szkolenie zapewnić. - A jednak pracodawcy szkolą i to zasługuje na wielkie uznanie – mówią w mieleckim pogotowiu.

– Myślę, że to jest po prostu odpowiedzialność. Dziś świadomość wagi pierwszej pomocy jest duża. Wszyscy zdaliśmy sobie sprawę, że mając pewną wiedzę i umiejętności, możemy dać komuś szansę na życie. Kierownicy MKS-u stykają się codziennie z dziesiątkami, jeśli nie setkami ludzi. W każdej chwili któremuś z nich coś może się przydarzyć. Trudno sobie wyobrazić, aby kierowca stał i bezradnie patrzył – nie kryje Robert Bierzyński,  inspektor ds. BHP w MKS Mielec. –  Ta wiedza może się też przydać w prywatnym życiu. Wielu z nas ma starszych rodziców, bywa świadkami wypadków. Dlaczego biernie się przyglądać, gdy można pomóc? – dodaje. Prezes MKS Ewa Garncarz uważa, że w jej opinii to element rozwoju przedsiębiorstwa: – W tej chwili w naszej firmie wszyscy pracownicy, którzy mają kontakt z pasażerami są przeszkoleni w zakresie udzielania pierwszej pomocy - akcentuje.


    O tym, że taka wiedza potrafi uratować życie przekonali się strażnicy miejscy z Mielca, którzy już dwa razy skutecznie reanimowali człowieka będąc na służbie. W tym raz z użyciem automatycznego defibrylatora, który wisi na ścianie Urzędu Miejskiego. – Kiedy my przyjechaliśmy na miejsce wezwania, okazało się, że akcja jest prowadzona przez strażników wzorowo i człowiek przeżył! To pokazuje, że jeśli tylko ktoś wie, co robić i ma odwagę działać, może naprawdę ocalić człowieka – wspomina ratownik medyczny z mieleckiego pogotowia. – Zawód strażnika miejskiego jest służbą mieszkańcom. Trudno sobie wyobrazić, aby osoba w mundurze spanikowała, bo nie ma wiedzy potrzebnej, by udzielać pierwszej pomocy. Zresztą, każdy z nas, mieszkańców, ma obowiązek zareagować, gdy widzi, że komuś dzieje się krzywda. Zdobycie takiej wiedzy ro element dbania o bezpieczeństwo ludzi wokół nas – mówi Arkadiusz Misiak, komendant Straży Miejskiej w Mielcu.

    - Postawa pracodawców robi wrażenie. Wiemy, że nie wszyscy z nich są zobligowani prawnie, aby takie kursy zapewnić, ale czują się w moralnym obowiązku to zrobić.  My, jako instruktorzy, ale przede wszystkim jako ratownicy i dyspozytorzy medyczni, bardzo się cieszymy, zwłaszcza, że zbliża się lato. Upał to kłopoty z ciśnieniem, sercem, odwodnieniem, udarem cieplnym. Wszystko to niestety sprzyja gwałtownym załamaniom stanu zdrowia. To czas wzmożonych podróży, więc i wypadków. Im więcej ludzi wie, co robić w razie zatrzymania krążenia u chorego, tym większą szansę ma pacjent na przeżycie – mówi rat. med. Wojciech Idzior, kierownik Szkoły Ratownictwa Medycznego przy mieleckim pogotowiu.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE