Mielec jest piątym co wielkości miastem Polski nieposiadającym regularnych pasażerskich połączeń kolejowych. Europa wybiera kolej jako komfortowy, szybki, bezpieczny i ekologiczny środek transportu. Czy Mielec musi być w tyle? Ktoś powie, że bez kolei da się dziś żyć. Bez bieżącej wody też da się żyć, ale jednak jej posiadanie podnosi komfort życia. Generalny pomiar ruchu z 2015 roku pokazał średni dobowy ruch na drodze wojewódzkiej nr 985, a więc równoległej do torów kolejowych i jest to ok. 12 tys. samochodów.
Całego tego ruchu nie przeniesiemy na tory, ale jakby nawet 1% udało się przenieść, to już pozostałym na drodze będzie lepiej. Gdy widzimy z kolei pociąg towarowy, to pamiętajmy, że każdy wagon to 2,5 samochodu ciężarowego mniej na naszych i tak zatłoczonych drogach. Do Krakowa mamy co prawda wiele połączeń autobusowych, ale w okresie szczytów przewozowych trzeba rezerwować miejsce z dużym wyprzedzeniem. Gdy będzie kursował pociąg, to zawsze będzie szansa znalezienia miejsca w ostatniej chwili. Obecnie mielczanie, chcąc pojechać do Wrocławia, Poznania czy Szczecina, muszą się dostać do stacji w Dębicy, aby tam wsiąść do pociągu. Dla wielu z nich jazda pociągiem z samego Mielca będzie znaczącym ułatwieniem. Obawiam się o regionalny ruch pasażerski. Województwo podkarpackie jest bowiem najgorszym organizatorem takich przewozów Polsce. Na większości linii w województwie nic nie jeździ, a tam, gdzie jeździ, często są to dwie pary pociągów na dobę. Tak mamy na niedawno wyremontowanej linii kolejowej z Rzeszowa do Jasła, gdzie są tylko 2 pociągi, a na równoległej drodze dziennie jedzie ponad 19 tys. samochodów i stoją one w korku w Boguchwale, a nowoczesny tabor kolejowy stoi sobie na bocznicy w Rzeszowie. Jeśli tak będzie w Mielcu, to pojawienie się pociągów nie polepszy oferty komunikacyjnej miasta.