Przez Mielec wędruje pielgrzym ze Stalowej Woli. Dokąd? - Nie mam określonego celu. Idę, modląc się, przed siebie. Będę szedł dopóki Bóg pozwoli - mówi.
Niesie ze sobą wypchany plecak, do którego przyczepił karimatę. Nie ma ze sobą pieniędzy. Je to, co dostanie lub zerwie z przydrożnych drzew. Śpi, gdzie ludzie pozwolą. - Idę od poniedziałku i cały czas Bóg pokazuje mi, że o mnie dba - mówi. - Jem, piję, znajduję miejsce na nocleg - dodaje.
W podróży prowadzi dziennik, gdzie zapisuje, ile dobra otrzymał od napotkanych osób. Zapisane ma także intencje modlitewne, których jest sporo. Ale najważniejszym celem pielgrzymki jest odnalezienie Pana Boga.
Pielgrzymka potrwa najprawdopodobniej przez cały lipiec, ponieważ później wędrowiec kończy urlop i musi wrócić do pracy.