- Słowa, które stały się tytułem wystawy, wypowiedział do swojej żony Wojciech Kossak. Myślę jednak, że dobrze pasują one również do oddania miary sukcesów całej rodziny Kossaków – mówiła podczas otwarcia wystawy, w poniedziałek, 10 października, Joanna Kruszyńska z mieleckiego SCK. Rodzina, której prace oglądać można dziś w Mielcu, nie bez powodu nazywana bywa bowiem dynastią artystyczną. Malarskie zdolności ujawniło przynajmniej kilka pokoleń Kossaków, przy czym – niewątpliwie – zapoczątkował je Juliusz Kossak, artysta- samouk nazywany ostatnim kresowym romantykiem, zainteresowany szczególnie malarstwem historyczno-batalistycznym.
Więcej w 42 numerze Korso