Jak to jest być żoną chyba najbardziej popularnego i lubianego piłkarza w Stali Mielec?
- Bardzo miło jest widzieć radość dzieci spotykanych na ulicach miasta, placach zabaw czy nawet w sklepach pytających czy mogą zrobić sobie z nim zdjęcie lub proszące o autograf. Jednak gdybym miała odpowiedzieć na pytanie, czy to sprawa, że czuję się inaczej, nadzwyczajnie, odpowiedziałabym, że nie. Nie odczuwałam takich emocji nigdy, jestem taką samą dziewczyną jak kiedyś, kiedy jeszcze nie byłam żoną Krystiana. Tak samo mocno wspieram go teraz jak i wtedy, gdy grał w 4. lidze. Cieszę się z każdego awansu – od 4. ligi do Ekstraklasy, od 15 lat.
Zarówno ty jak i twój mąż jesteście z Mielca, nie kusiło was kiedyś, żeby stąd wyjechać? Biorąc pod uwagę zawód wykonywany przez Krystiana to pewnie nie byłoby trudne.
- Było kilka takich momentów. Szczególnie przed narodzinami dzieci. Jednak, gdy na świecie pojawiła się nasza córka, pierwsze dziecko, uznaliśmy, że to nie jest dobry pomysł.
Mąż sportowiec, ty prowadzisz firmę, dwoje dzieci – jak udaje się wam to wszystko pogodzić?
- Zupełnie szczerze, to nie jest łatwo, ale mamy duże wsparcie rodziców. Nasza praca opiera się głównie na weekendach więc konieczna jest opieka nad dziećmi i to właśnie wtedy z pomocą przychodzą nasi rodzice. Cieszę się jednak, że mam taką pracę, która pozwala mi dostosować się pod treningi Krystiana. Musimy to jakoś pogodzić. Często jest tak, że gdy mąż wraca, ja wtedy wychodzę do pracy. Znając plan treningów, wiedząc kiedy możliwy jest wolny dzień, organizujemy go tak, by spędzić jak najwięcej czasu razem. Jeśli chodzi o obowiązki domowe, mamy swój podział i każdy odnajduje się w nim bardzo dobrze.
Czy mogłabyś opowiedzieć o początkach waszej znajomości? Jak się poznaliście?
- Mieszkałam blisko stadionu. Tamtego dnia przechodziłam obok klubu. Akurat w tym momencie Krystian przyjechał na trening. Zmierzyliśmy się wzrokiem a wieczorem wymienialiśmy już wiadomości w mediach społecznościowych. Tak zaczęła się nasza miłość, która trwa od 15 lat. To tak w dużym skrócie.
Ile mieliście wtedy lat? Czy już wtedy przeczuwałaś, że z tym mężczyzną spędzisz swoje życie?
- Ja 17, Krystian 21. Na Osiedlu jest taki tunel, gdzie kiedyś wisiały zdjęcia zrobione u fotografa. Tam po raz pierwszy zobaczyłam Krystiana, na jednym ze zdjęć. Zawsze gdy tamtędy szłam patrzyłam na niego i już wtedy wpadł mi w oko. Mogłam mieć może 14 lat. Jak widać nasze drogi się połączyły, wierzę, że to było przeznaczenie. A czy jest mężczyzną mojego życia? Z pewnością tak.
Wydaje się naturalne, że w każdym związku zdarzają się gorsze dni czy kryzysy – nie wiem czy zgodzisz się ze mną. Jak to jest u was? Kto pierwszy wyciąga rękę na zgodę?
- Oczywiście, że tak. Nie ma związków idealnych. Najważniejsze jest to, żeby ze sobą rozmawiać, rozwiązywać problem od razu. Jestem osobą, która nie potrafi długo się gniewać, dlatego jak najszybciej staram się znaleźć rozwiązanie.
Jak widzisz swoje życie za 20 lat?
- Trudne pytanie, ciężko powiedzieć, co życie przyniesie. Nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Obecnie cieszę się każdą chwilą życia i wierzę w lepsze jutro. Najważniejsze jest dla mnie zdrowie moje i mojej rodziny. Bez zdrowia, wszystko inne nie ma znaczenia.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.