reklama

Alkohol na cemencie i bruku

Opublikowano:
Autor:

Alkohol na cemencie i bruku - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościCzy Mielec jest miastem, do którego zaprosiłbyś przyjaciół, żeby pochwalić się swoim miejsce na ziemi? - takie pytanie zadaliśmy naszym czytelnikom w internetowej ankiecie. Choć punktem wyjścia była sytuacja na mieleckiej starówce, gdzie, szczególnie w okresie letnim, istniał spory problem z "panami lubiącymi się napić pod chmurką", to temat rozrósł się. Jak się okazuje, Mielec nie jest postrzegany przez jego mieszkańców zbyt pozytywnie...

Problem na starówce i w całej najbliższej okolicy zaczął się już na wiosnę, a nasilił w okresie letnim. Rynek, zamiast cieszyć całe rodziny, przechodniów i ludzi szukających odpoczynku, cieszył głównie grupkę panów, którzy lubili się raczyć na ławeczkach najróżniejszymi trunkami. Jak przyznaje w rozmowie z Korso Arkadiusz Misiak, komendant Straży Miejskiej w Mielcu, nigdy nie doszło do rękoczynów, ale wulgaryzmy, krzyki, czy zaczepianie przechodniów i proszenie o "piątaka" bardzo szkodziło wizerunkowi starego miasta.

 
Mam jedno marzenie, żeby nie pić

- Pochwalić się nie ma czym, a zabrać znajomych, żeby usiąść koło jakiegoś pijaczyny, patrząc, jak dzieci w lecie połykają wodę z fontanny, która ma obieg zamknięty, a do której wcześniej inne dziecko sikało, to żadna atrakcja - podsumowuje w ostrych słowach Klaudia. - Największy krąg mieleckiej patologii, zagłębie alkoholizmu - dodaje Marlena. Komendant Misiak przyznał, że członkowie grupki, która najczęściej uprzykrza życie na rynku, często nie mają stałego miejsca pobytu. 

- Żul czy bezdomny też człowiek... nie znamy jego historii życiowej. Pewnie co niektórzy z tych ludzi mają dobre wykształcenie, ale już taki ich los i też mają prawo do ławki, żeby siedzieć - broni ich Paweł. Porozmawialiśmy z jednym ze stałych bywalców starówkowej ławeczki, panem Bartłomiejem. Jego historia jest bardzo niewesoła. Kiedyś miał wszystko, co najważniejsze - zdrowie, rodzinę, pracę, spokojne, stabilne życie... Malutkimi krokami wciągał się jednak w alkoholizm i dziś nie pozostało mu nic. Wódka zabrała bliskich, pieniądze, szacunek do siebie... Próbował odwyków, próbował przyjmować pomoc innych - na próżno. Butelki trzyma za mocno.


Rondo największą atrakcją

Poza kwestią stałych bywalców rynku, nasi Czytelnicy podnoszą też inne kwestie, pisząc wprost, że miejsce to jest urządzane bez ładu i składu, tracąc swój charakter i zamiast przyciągać - odstrasza.  - Co to za atrakcja zobaczyć jedno z największych rond w Polsce. Można jeszcze zaciągnąć się powietrzem wprost z rur wydechowych samochodów - komentuje Zbigniew. - Tam jest po prostu brzydko. Nie wiem, kto projektował ten plac, ale zarówno projekt, jak i wykonanie pozostawia wiele do życzenia - dodaje Joanna. Są jednak i tacy, którzy widzą trochę plusów, które tylko trzeba umiejętnie wykorzystać. - Szkoda, że strefa wolnego (ul. Mickiewicza) ruchu nie jest aż do mBanku, to moim zdaniem pozwoliłoby zwiększyć ruch pieszych ul. na Mickiewicza, która mogłaby odżyć. Ważne dla uroku miasta jest zachowanie przez właścicieli kamienic na starówce jednakowego stylu.... Żeby fasady budynków były w jednym klimacie. Ogólnie starówka ma wspaniały potencjał, jak i okoliczne tereny. Dobrze by było tylko wyznaczyć ramy działania - zauważa Giorgio.

Wiele osób zwraca też uwagę na problem organizacji ruchu w tym miejscu.  - Pędzące samochody przez kostkę co najmniej 80 km na godzinę mrożą krew w żyłach przechodzących przez jezdnię... - narzeka Marlena. - Dodam jeszcze genialny pomysł z parkingiem dla samochodów wzdłuż ulicy Mickiewicza w strefie 20 km/h, który świetnie uniemożliwia widoczność wyjeżdżającym z bocznych ulic - ocenia Monika. - Jadąc Mickiewicza, można się poczuć jak w cyrku... Tak kolorowo - podsumowuje walory artystyczne starego miasta Damian.

 
Osiedle też umiera

Jeśli starówka stanowić ma jedno centrum miasta, to miano drugiego przysługuje placowi AK, obok domu kultury. Jednak i tutaj - według mieszkańców - nie jest tak  różowo, jakby się mogło wydawać...  - Bywam na starówce rzadko, latem wystawiano tam stoliki, można było napić się piwa itd... Osiedle natomiast to totalna porażka!!!-  zauważa Agnieszka. -  Osiedle zostało uśmiercone! Przy placu powinno być więcej zieleni i przede wszystkim: barów, kawiarni czy restauracji, a nie banków!!! Po 20:00 nie ma nawet gdzie się napić kawy!

- Wstyd kogokolwiek zaprosić do Mielca ze znajomych - podsumowuje Damian. - Śmierdzi ze strefy. Na placu AK w lecie można sobie mózg usmażyć, tak bije od tego granitu, to samo na starówce. Do tego auta jeżdżą za plecami, hałas i spaliny. Ludzie nie chcą pięknych placów z kamienia, tylko czystych parków, w których są drzewa!

 
Więcej zieleni!

 

To ostatnie zdanie podsumowuje opinię mielczan na temat tego, jakiego miasta oczekują. W skrócie - mają dość kostki brukowej, chcą więcej zieleni.

- U nas są wycinane zdrowe drzewa, np. w lasku, żeby zrobić jakiś badziewny "park", gdzie to parku nie przypomina lub wycinka, żeby zrobić park sensoryczny przy ruchliwej drodze bez odrobiny cienia! Po tym, jak wycięli drzewa, co te biedne dzieci -  mają się poparzyć w lecie, bo cienia nie ma? I zaraz będą szukać kolejnych betonowych rozwiązań zamiast wykorzystać te naturalne - obrusza się Klaudia.

- Mam wrażenie, że w tym mieście spróchniały wszystkie drzewa, a niektórym to nawet szare komórki. Pora zacząć wybierać równie dźwięczną nazwę jak Sahara - twierdzi pesymistycznie Ania.  - Moim zdaniem powinno być więcej parków, zieleni, żeby można było wziąć koc, iść z dzieckiem na tak zwany piknik, pograć w piłkę... - proponuje Angelina.  - U nas każdy skwer jest zalewany betonem - wtóruje Gosia.

Co o problemie mówi straż miejska? Rozmawialiśmy z komendantem Straży Miejskiej w Mielcu, Arkadiuszem Misiak


Jak wygląda sytuacja na mieleckiej starówce?

W tym roku na terenie Starego Miasta we znaki dawała się przede wszystkim jedna kilkuosobowa grupa osób. Uciążliwości były odczuwalne głównie w okresie letnim. Na tym terenie posiadamy osiem kamer monitoringu miejskiego, które dobrze odgrywają swoją rolę. Mieliśmy natomiast jeden incydent. Na wiosnę pewien mężczyzna zdewastował kamerę; sprawca oczywiście został wykryty i poniesie konsekwencje swojego czynu. Materiały z monitoringu były systematycznie monitorowane i na bieżąco zabezpieczane, co skutkowało naszymi interwencjami, jak i interwencjami policji. W związku z tym, że skala zjawiska była zbyt uciążliwa dla mieszkańców, podjęliśmy wspólne działania wraz z komendantem powiatowym policji. Głównie nakładane były sankcje w postaci mandatów, kierowano także wnioski o ukaranie do sądu rejonowego. Niestety, działania te nie były wystarczające, ta grupa osób zmieniała po prostu miejsce, po czym wracała na poprzednie. Przez kilkanaście tygodni gromadzili się w rynku, zazwyczaj za jednym z przystanków. Do godziny 22.00 przebywali pod naszym nadzorem, w pozostałym okresie dozór przejmowała policja.
Intensywność kontroli, ale i nadchodząca jesień sprawiły, że grupa ta nieco się zmniejszyła, intensywność zjawiska się zminimalizowała. Część osób przemieściła się w inne, mniej widoczne miejsce.
Zjawisko to było uciążliwe dla przechodniów. Podniesiony głos, wulgaryzmy, zakłócenia porządku na pewno budziły niesmak wielu osób. Zresztą w Parku Leśnym, także w okresie letnim, odnotowaliśmy natężenie podobnych zjawisk.

Jakie działania podejmuje straż miejska?

Może legitymować, karać mandatami, kierować wnioski do sądu, kierować zawiadomienie o objęcie tych osób obowiązkowym leczeniem. Ten ostatni proceder, z uwagi na prawne procedury, wydłuża się jednak w czasie. Są to ludzie najczęściej bez stałego miejsca zamieszkania. W tego typu działaniach bardzo ważne jest wsparcie najbliższych, wtedy obowiązkowe leczenie z pewnością przyniosłoby efekty. Bez ich pomocy, działania instytucji takich jak sąd, wydział spraw społecznych, policja, nie będą do końca skuteczne. Podejmowaliśmy i podejmować będziemy różne kroki. Bardzo dobrze układa się współpraca z mieszkańcami, którzy dzwonili, czuli się w obowiązku sygnalizować nam o problemie. Po przyjeździe na miejsce patrol może wylegitymować podejrzanego o zakłócanie porządku, a jeżeli istnieją dodatkowe przesłanki, przewieźć go na komendę policji lub do straży miejskiej, w celu przebadania na zawartość alkoholu, a następnie skierować wniosek do sądu rejonowego.

 

Ile głosów, tyle propozycji rozwiązania problemu... Bo niewątpliwie każdy zdaje sobie sprawę, że problem istnieje. Miejsce w centrum miasta zdecydowanie powinno być reprezentacyjne i przyjazne do spędzania tam czasu wolnego z przyjaciółmi i rodziną. Niestety, nasza starówka pozostawia wiele do życzenia, ale miejmy nadzieję, że problem, z którym boryka się wiele miast, zostanie rozwiązany z szacunkiem do każdego.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE