Zacznijmy od odpowiedzi na zadane na początku pytanie. Czy bezpieczne powrót dzieci do szkół jest w ogóle możliwy? Z badań wynika, że tak. Pod warunkiem jednak, że poziom zachorowań na koronawirusa w danej społeczności jest niski.
Badania prowadzone w szkołach w Korei Południowej wskazują, że relatywnie bezpieczny poziom to około 1 nowe zachorowanie na milion mieszkańców kraju. Obecnie w Polsce mamy 16 razy więcej, ok. 16 nowych przypadków na milion.
To samo potwierdzają raporty Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC). Według nich w regionach, w których notuje się wysoki poziom transmisji, w szkołach będzie prawdopodobnie dochodziło do pojawiania się dużych ognisk zachorowań, a tam, gdzie nowych przypadków jest mało, szkoły najpewniej będą mogły pracować bezpiecznie.
W Niemczech szkoły otwarto i szybko zaczęto je zamykać
Szkoły w Niemczech zaczęto stopniowo otwierać 3 sierpnia. Pierwsze trzeba było zamknąć już kilka dni później. Po trzech tygodniach, ta liczba ciągle rośnie. Koronawirusem zarażają się uczniowie i nauczyciele.
Jak informuje gazeta "Berliner Zeitung" koronawirus pojawił się już 37 szkołach w Berlinie. Część berlińskich uczniów i pedagogów musi odbyć kwarantannę, a niektóre szkoły zawiesić działalność. Przykładowo 146 dzieci, 15 nauczycieli, 11 pedagogów i inny personel szkół w dzielnicy Neukoeln znajduje się w kwarantannie
Podobnie dzieje się w innych landach. W Nadrenii Północnej Westfalii dwanaście szkół tuż po rozpoczęciu roku musiało całkowicie lub częściowo przerwać zajęcia.
A wszystkie to mimo stosowania w szkołach w Niemczech szerokich ograniczeń i rygorów związanych choćby z obowiązkiem częstego mycia rąk, noszenia maseczek, stosowania pauz na przemian, specjalnych zasad przebywania dzieci na boiskach szkolnych.
A jak to wygląda w Polsce
Doniesienia z Niemiec potwierdzają, że również w Polsce powrót dzieci do szkół będzie wiązał się z poważnymi wyzwaniami. Szczególnie, że Ministerstwo Edukacji Narodowej niemal całą odpowiedzialność za organizacje szkół w czasach koronawirusa przerzuciło na dyrektorów placówek, nie przekazując im w tym zakresie żadnego konkretnego wsparcia.
Ja podaje ministerstwo na terenie szkoły nie ma obowiązku zakrywania nosa i ust. Uczeń może to robić dla zwiększenia własnego bezpieczeństwa. Mydło, ciepłą wodę i płyn dezynfekujący zapewnia szkoła.
I tu jak to zwykle w polskiej rzeczywistości brakuje konsekwencji. Jeśli dziecko jedzie do szkoły transportem publicznym, a robi to wiele z ich, musi mieć w nim założoną maseczkę. Ale kiedy siedzi w klasie przykładowo z trzydzieściorgiem innych dzieci, kiedy przebywa na korytarzu szkolnym, maseczkę może sobie zdjąć.
Polskim problemem jest też duża liczebność klas, którą powiększyło utworzenie ośmioklasowych szkół podstawowych i podwójnego rocznika w szkołach średnich. Wiele polskich szkół jest przepełnionych, a sytuacje w których liczba uczniów jest o 70 czy nawet 100 proc. większa od możliwości są dość powszechne.
Tymczasem dane naukowe wskazują wyraźnie, że trzydzieścioro dzieci w jednej klasie to zdecydowanie zbyt duża liczba. Potwierdzają to również twarde dowody. Przykładowo, w Chile, gdzie grupy klasowe są liczne (ponad 30 uczniów) okazało się, że po 2 miesiącach od otwarcia szkół 10 proc. uczniów i 17 proc. kadry było zarażonych koronawirusem.
Czy wobec tego w polskich realiach powrót dzieci do szkół będzie bezpieczny? Czy pozostawienie sami sobie dyrektorzy szkół dadzą radę? Jest wiele wątpliwości. A jak to będzie wyglądać w rzeczywistości przekonamy się już we wrześniu.
CZYTAJ TAKŻE:
- Niedziela. 581 nowych zakażeń w Polsce, na liście również powiat mielecki
- Region: Senior postawił policję na równe nogi. 93-latek zniknął bez śladu
- Podkarpacie. 17-miesięczne dziecko zmarło po wizycie w szpitalu
- Z Podkarpacia. 63-letni motocyklista potrącony, bo nie ustąpiono mu pierwszeństwa [FOTO]
- Wypadek w Tuszowie Narodowym. Jedna osoba trafiła do szpitala [FOTO]