Maja Watracz z Mielca ma tylko 3 latka, a już od urodzenia walczy z ciężkimi chorobami. Polidaktylia, szpotawość stopy lewej, niedorozwój kości udowej, zniekształcenie stawu biodrowego, zakotwiczenie rdzenia kręgowego - te schorzenia sprawiają, że Maja nie może biegać z rówieśnikami, a jej życie kręci się wokół szpitali. Możemy jej pomóc! Rodzina Mai zbiera pieniądze na nierefundowaną operację w St. Mary Hospital. Mamy czas do 31 sierpnia!
Dlatego w najbliższą niedzielę 19 lipca organizowany jest kiermasz charytatywny na rzecz Mai Watracz. Impreza będzie miała miejsce w ośrodku "Lawendowe Pole" w Dulczy Wielkiej k. Radomyśla Wielkiego. Początek imprezy o godz. 13:30 Cały dochód z imprezy zostanie przekazany na leczenie dziecka.
(źródło TVP Rzeszów)
Konsultacje, badania, diagnozy doprowadziły do decyzji, że by pomóc Mai, niezbędne będą 3 skomplikowane operacje. Zabiegi, których koszt to setki tysięcy złotych. Sytuacja pogarsza się z dnia na dzień, bo skrócone kończyny prowadzą do kolejnych, bolesnych wad postawy, które będą postępować.
- Maja ma zespół wad wrodzonych – zakotwiczenie rdzenia kręgowego, urodziła się ze szpotowatością stopy, polidaktylią, wiedzieliśmy też od początku, że ma zwichnięty staw biodrowy - opowiada mama Mai. - Diagnozy spadały na nas stopniowo, nie dowiedzieliśmy się wszystkiego od razu. Potrzebne są 3 operacje: pierwsza, która otworzy drogę do dalszych operacji to operacja odkotwiczenia rdzenia kręgowego, później będą mogły być przeprowadzane kolejne operacje. Przeprowadzona zostanie rekonstrukcja stopy, a potem operacja stawu biodrowego. Koszt tych operacji jest dla nas niesamowity, to ok. 700 tys złotych. Zwracamy się z gorącą prośbą, o wsparcie finansowe w zbiórce, która ruszyła na stronie siępomaga.pl. Ruszyły też licytacje dla Mi, pieniądze z nich będą przekazane na jej konto.
Maja jest zawsze uśmiechnięta. Zdaje sobie sprawę,że jest inna, że ma chorą nóżkę. Często mówi: "Pan doktor mi wymieni nóżkę". Próbuje dorównać dzieciom, ale jest coraz starsza, nie daje rady, często płacze, muszę ją nosić na rękach. Nie poddaje się ma starszego brata i próbuje mu dorównać, jakoś to razem ogarniają.
Operacja odkotwiczania, która powinna się już odbyć została przełożona przez koronawirusa. Maja ma częste problemy z zapaleniem pęcherza moczowego, z tego względu w tym roku już 3 razy byliśmy w szpitalu. Wszystko kręci się wokół lekarzy, badań. Leczymy się też w Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, gdzie Maja ma robiony co dwa-trzy miesiące rezonans magnetyczny, bo przy jej zakotwiczeniu jest guz – tłuszczak.