Mielec: Szymańska, Raszek, N. Murdza, Kusik, Krzysztofik, Pasierb, W. Murdza (l) oraz Krycka, Babś, Fryc, Gorzkiewicz, Petrykowska, Kardyś.
Faworyt rozgrywek II ligi grupy 5 wziął pełny rewanż za sensacyjną porażkę u siebie w pierwszej rundzie. Od pierwszych piłek tego meczu było widać wielką determinację u siatkarek z Tarnowa, wspieranych grupą swoich najwierniejszych kibiców. Mocnym dopingiem swoje pupilki wspierał także fan-klub Szóstki.
Już pierwszy set przyniósł kibicom ogromne emocje, co w pojedynkach mielecko-tarnowskich jest regułą. W drugim walka była jeszcze bardziej zacięta. Mielczanki jako pierwsze miały piłki setowe, ale nie potrafiły ich wykorzystać. Potem same znalazły się w wielkich opresjach, ale tym razem tarnowianki nie zdołały przechylić szali na swoją korzyść. Udało się to dopiero Aleksandrze Kryckiej, która w końcówce tego seta skutecznie wzięła na siebie odpowiedzialność za kończące ataki.
Nieco rozkojarzone zwycięskim zakończeniem drugiej partii mielczanki zupełnie pogubiły się na początku trzeciego seta, seriami tracąc punkty. Potem nie pozostało im nic innego tylko walka o uniknięcie kompromitującej porażki. Na szczęście w czwartym secie wróciły do równowagi, tocząc znowu zacięty bój o każdą piłkę. Tak było do stanu 17:17. Niestety, od tego momentu coś się zacięło w grze podopiecznych trenera Romana Murdzy. Zawodziło przyjęcie zagrywki, stąd chaos w rozegraniu i wynikający z tego brak kończącego ataku. Przyjezdne skrupulatnie wykorzystały błędy naszej drużyny, spokojnie sięgając po trzy punkty.
Więcej w 3 numerze Korso
