To było kolejne hitowe spotkanie przy Solskiego w ostatnich tygodniach. Tym razem do Mielca przyjechał faworyt do zdobycia mistrzostwa Polski, lider PKO BP Ekstraklasy - Raków Częstochowa.
PGE FKS STAL MIELEC - RAKÓW CZĘSTOCHOWA 0:0
Podopieczni Adama Majewskiego wcale nie mieli zamiaru być statystami w trakcie piątkowego meczu. Pierwsza udana interwencja w meczu bośniackiego golkipera ekipy przyjezdnej Vladana Kovačevicia już w 3. minucie. Rauno Sappinen uderzył mocno z kilkunastu metrów, ale futbolówkę odbił bramkarz Rakowa Częstochowa. W 11. minucie Stal objęła prowadzenie. Mateusz Mak zdobył piłkę przed polem karnym, podał do Kokiego Hinokio, który wrócił do Mielca po pobycie w Zagłębiu Lubin, a ten pokonał bramkarza Rakowa. Po chwili sędzia Daniel Stefański otrzymuje sygnał od arbitrów VAR, że ich zdaniem nie wszystko odbyło się tam prawidłowo. Arbiter główny ogląda sytuację na monitorze i anuluje gola dla Stali.
- Kiedy ja tak jestem atakowany to nie ma faulu. Dla mnie wszystko było w porządku. Nie zgadzam się z taką decyzją - mówił, w przerwie spotkania w rozmowie z dziennikarzem CANAL+Sport, Mateusz Mak.
W drugiej połowie ponownie VAR wkroczył do akcji. W 67. minucie Ivi Lopez wykonywał rzut wolny z 20 metrów i po chwili piłka wpadła do siatki zaskoczonego Bartosza Mrozka. Tylko, że Stratos Svarnas zmylił ruchem do piłki bramkarza Stali. Sędzia Stefański sprawdził to na VAR-ze i anulował gola. Częstochowianie nacierali i w 88. minucie Sebastian Musiolik głową posłał piłkę tuż obok bramki miejscowych. Po chwili z ponad 20 metrów uderzał Lopez, ale świetnie bronił Mrozek. W Mielcu nie było goli.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.