Na początek może scenka rodzajowa, która bardzo dobrze oddaje, jakim człowiekiem jest trener Lesław Lechociński. Dzień przed Galą, autor tego tekstu dzwoni do trenera, żeby potwierdzić obecność podczas piątkowego finału. Choć zdecydowaną większość rozstrzygnięć trzymaliśmy w tajemnicy do samego końca, to właśnie dobę przed Galą postanowiliśmy poinformować trenera Lechocińskiego o jego zwycięstwie. Reakcja była niesamowita. Po tej informacji odpowiedział: Proszę nie żartować. Naprawdę, ja?
To bardzo dobrze oddaje naturę tego człowieka. To nie tylko wspaniały trener, wielki pasjonat szermierki, ale również niezwykle skromny człowiek. - Osobiście jestem bardzo zaskoczony taką nagrodą - przyznawał skromnie. - Pracuję sobie spokojnie, po cichu, bez rozgłosu. Pamiętam wiele plebiscytów, gdzie wygrywali wspaniali piłkarze, czy inni wielcy sportowcy. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że ja kiedyś stanę w podobnej sytuacji i otrzymam taką nagrodę - dodał.
Bez wątpienia to ikona mieleckiej szermierki. O tej dyscyplinie sportu mógłby opowiadać godzinami. Doświadczony trener, mimo upływu lat wciąż ma w sobie niesamowity zapał do pracy i pewnie dzięki temu jest tak bardzo szanowany w sportowym świecie.
Jego przygoda z szermierką zaczęła się w 1967 roku, kiedy to pod wpływem intensywnego nacisku na rozwój sportu w naszym kraju, na wzór ZSRR i innych państw bloku wschodniego, zorganizowano spartakiadę.
– Każda dyscyplina była inaczej punktowana. Tak się złożyło, że akurat za szermierkę przyznawano najwięcej punktów, dlatego właśnie najbardziej opłacało się stworzyć sekcję – wspominał na naszych łamach pan Lesław.
Ta historia trwa więc już ponad pół wieku, ale trenerowi wcale nie ubywa zapału. Wręcz przeciwnie, jest go jeszcze więcej, a najlepszym dowodem na to są sukcesy jego wychowanka Piotra Urbana - trzeciego zawodnika ubiegłorocznego Pucharu Europy w Klagenfurcie.
Artykuł pochodzi z plebiscytowego dodatku do bieżącego wydania Tygodnika Regionalnego Korso.