TREŚĆ ARTYKUŁU PRZEZNACZONA JEST WYŁĄCZNIE DLA PEŁNOLETNICH CZYTELNIKÓW
„Byłem spokojny, rozluźniony. Nie żałowałem, że ją zabiłem. Wychodząc od niej, miałem zakrwawione ręce, bo najpierw wkładałem jej palce, później członka” – takimi słowami Mariusz Sowiński relacjonował policjantom swoje pierwsze morderstwo, którego dopuścił się w rodzinnych Stefankowicach (województwo lubelskie).
Puk, puk. Kto tam?
Sąsiadki zaniepokoiły się, że 63-letnia pani Zofia nie wychodzi ze swojego domu. Okna pozostawały zasłonięte, a wokół domu zapanowała aura grobowej ciszy. Nikt nie miał prawa wiedzieć, że dzień wcześniej staruszkę odwiedził 18-letni wówczas Mariusz Sawiński, którego kobieta znała z lekcji religii, odbywających się w jej mieszkaniu.
Była noc, gdy 63-latka usłyszała(...)
CZYTAJ WIĘCEJ >>
Komentarze (0)